AŻ PO HORYZONT ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
Napisany: 2020-01-09 14:06
Tego dnia było mi ciężko w pracy. Musiałam się uśmiechać, udawać że jestem wesoła, a w rzeczywistości wszystko we mnie krzyczało z bólu i niemocy. Chętnie wzięłabym wolne, ale przecież dopiero co brałam na wyjazd z Kacprem.
Kiedy skończyłam już zmianę, z ulgą opuściłam budynek hotelu i pojechałam nad morze.
Zimą nic szczególnego się nie dzieje, tylko od czasu do czasu ktoś podejdzie do brzegu i z zadumą popatrzy na horyzont. Tak właśnie zrobiłam i ja.
Cóż mi zrobiło morze? Dawało nadzieję, tęsknotę czasami łzy. Kiedy czekałam na Maćka często wpatrywałam się w horyzont. Moja tęsknota za nim dokuczała mi najbardziej wtedy, kiedy wypływał, potem jakoś trzeba było sobie radzić. Ale też obeszło się ze mną okrutnie. Zabrało mi całkiem męża. Zmieniło nasze życie w koszmar, a może to zrobiliśmy sami?
Fale jak zawsze podbiegały do brzegu, i rozbijając się zanikały.
Popadłaś w zadumę Lenka, zmykaj do domu, bo robi się ciemno.
Często z przyzwyczajenia rozmawiam sama ze sobą.
Kiedyś zażartowałam sobie; lubię czasami porozmawiać z kimś inteligentnym.
Kiedy już znalazłam się pod domem, zobaczyłam, że w moich oknach pali się światło. Czyżby Maciek zapomniał pogasić?
W mieszkaniu jednak był on sam.
Jeszcze nie pojechałeś?
Nie, jutro rano jadę, pomyliły mi się dni.
Nic nie odpowiedziałam, tylko zrobiłam sobie herbatę, nie miałam ochoty na jedzenie, więc i o obiedzie nie pomyślałam.
Zrobiłem kurczaka, powiedział, zjemy obiad?
Nie jestem głodna, może później.
Maciek, nie ma co przedłużać, wsiadaj w samochód i wracaj do Hamburga, po co dokładać sobie bólu?
Myślałam, że już ciebie nie będzie, a tu proszę, zalągł się na kuchennym krześle.
Nie bądź zgryźliwa, chcę z tobą jeszcze porozmawiać.
A o czym, bo wydawało mi się, że już powiedzieliśmy sobie wszystko?
Tak, ale co będzie z mieszkaniem?
A co ma być, chcesz go sprzedać?
Nie wiem, dlatego pytam, bo przecież to jednak jest nasz wspólny dorobek.
Dobrze, sprzedamy, podzielimy się pieniędzmi.
Sprzedamy zatem też samochody, działkę nad jeziorem i wszystko podzielimy po równo.
Może samochodów nie ruszajmy, przyzwyczaiłem się do mojego.
A ja przyzwyczaiłam się do mieszkania.
Wiesz co, zostawmy te sprawy sądowi i prawnikom, bo inaczej tylko się pokłócimy i nic z tego nie wyjdzie.
Wyszłam z kuchni żeby czasem nie zaognić sytuacji.
Ale sobie wymyślił; mieszkanie sprzedać, ale samochodu już nie, cwaniaczek.
Nie będzie łatwo się rozstać, ponieważ Maciek chce ustawić wszystko po swojemu, ale ja się nie dam.
Niech już sobie jedzie, najlepiej jak będziemy kontaktować się przez naszych adwokatów.
ORG