CIENIE ŻYCIA 18

ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
 
Weszliśmy z Pawłem do budynku policji, gdzie jakaś dziwna cisza zalegała korytarze. W  pokoju, w którym miał na nas czekać śledczy, było dwóch funkcjonariuszy. Jeden z nich poprosił Pawła do innego pokoju, a ja zostałam z przystojniakiem o brązowych oczach. Rozpoczęły się procedury.
Kiedy wszystko już zostało spisane, i został też podpisany przeze mnie protokół, zapytałam się o Pawła.
Przystojniak kazał mi zaczekać na  korytarzu.
Dłużyły mi się minuty, aż nie wytrzymałam i weszłam do pokoju, gdzie siedział Paweł z drugim  policjantem.
Pani zaczeka, jeszcze nie skończyliśmy, zagrzmiał policjant.
Co tak nerwowo, przecież tylko otworzyłam drzwi.
Po chwili zamknęłam trochę może za głośno, ale ja też mam swoje nerwy przecież.
Po dwóch godzinach do tego pokoju weszło jeszcze dwóch policjantów i za chwilę wyprowadzali w kajdankach mojego męża.
Co się stało? Byłam pełna niepokoju. 
Proszę nie przeszkadzać, pani mąż jest podejrzany o zlecenie morderstwa. Zawirowało mi w głowie, opadłam z sił i osunęłam się na podłogę.
Po paru minutach poczułam ból na policzku, ktoś mnie uderzył, co za cham, pomyślałam, zaraz mu oddam, ale nie miałam siły się podnieść.
W końcu dostałam jakiś zastrzyk, chyba  było pogotowie, bo trochę pomarańczowo było mi w oczach.
Posadzili mnie na krześle wtedy zaczęłam płakać.
Nie wierzyłam w winę Pawła. On był przecież ze mną parę setek kilometrów stąd, przecież bym coś zauważyła. 
Paweł zachowywał się spokojnie i naturalnie. Uświadomiłam sobie, że czeka mnie walka o męża. Musiałam zebrać siły i szybko do adwokata, tylko który to adwokat? Skąd mam wiedzieć, zawsze wszystkim zajmował się Paweł. Może Grzesiek będzie wiedział? 
Powoli dochodziłam do siebie, przy mnie stał policjant z brązowymi oczami. Chciałam się go zapytać co tak się gapi, ale dałam sobie spokój, nie będę  z nimi zadzierać, niech to zrobi już adwokat.
Może już pani wstać?
A skąd mam wiedzieć, przecież jeszcze nie próbowałam.
Powoli podniosłam się z krzesła, ale potworny szum w głowie nie pozwolił mi na chodzenie, zatem znowu usiadłam.
Chciałabym się położyć do łóżka,  może mi pan zawołać taksówkę, bo do samochodu w takim stanie nie wsiądę.
Po niecałej godzinie byłam już w domu i zaraz przyszła Anka. W oczach miała strach.
Co się stało, opowiadaj, powiedziała, ale najpierw to się połóż do łóżka. 
Wszystko jej zrelacjonowałam, i zaraz Anka zadzwoniła do Grześka z pytaniem, jaki to adwokat jest moim adwokatem. 
Na moje szczęście Grzesiek wiedział. Więc zadzwoniłam do niego i umówiłam się na drugi dzień z rana na wizytę. 
Ale już dzisiaj zaczął działać, cokolwiek to znaczy.
 Anka zajęła się obiadem, a mi zaaplikowała jakąś tabletkę, po której spokojnie zasnęłam. Nie mam pojęcia ile spałam, a kiedy się obudziłam słyszałam głos Anki i Grześka, którzy rozmawiali w kuchni. Byłam za słaba, żeby wstać bo ciągle miałam szum w głowie, dlatego krzyknęłam, że jestem głodna.
Anka zaraz przyszła do mnie z obiadem. Nie chcesz zjeść w kuchni? Nie wiem co się dzieje, ale mam w głowie pociąg pośpieszny.
Zaraz zmierzę ci ciśnienie. Anka  wyszła na chwilę i wróciła  z ciśnieniomierzem. 
Oj kochana, powiedziała po chwili, gdzie masz tabletki na nadciśnienie?
W szafce, coś nie tak?
Dużo nie tak,  Anka  nie pozwoliła mi wstać, tylko łykać tabletki i sama też od siebie coś dołożyła.
Ufałam Ance, była dobrym lekarzem.
W końcu znowu zasnęłam.
Anka i Grzesiek zostali ze mną całą noc. Czułam się z nimi bezpiecznie.
.