CIENIE ŻYCIA 8

POWRÓT DO STRONY  CIENIE ŻYCIA

 

ROZDZIAŁ ÓSMY
 
No dobrze, powiedziałam do Anki, za godzinę kończy pracę na dzisiaj i zobaczymy czy nam się uda cokolwiek wypatrzeć. Jeśli sprawdzą się moje przypuszczenia, to ukatrupię jednego i drugiego.
Lenka, przestań, bo chce mi się sikać, jak zacznę się śmiać to będziemy jechać do domu a nie za Jaworkiem.
To idź do budynku i załatw się, przecież cię nie wygonią.
Za godzinę czekałyśmy w napięciu jak wyjdzie pan komisarz z komendy. Ciekawe, które jego auto, zapytałam.
Nie wiem, powiedziała Anka, tak na moje oko to ten  bordowy.
Dlaczego  bordowy?
Nie wiem, tak mi się wydaje, pasuje mi do jego wyłuskanej sylwetki.
Podoba ci się, zapytałam?
Jako facet może być, a tobie?
Ja mam Pawła.
A ja Grześka, odparła Anka, ale można oko zawiesić  na przystojniaku,  czy nie?
Zawieszaj sobie, tylko nie dotykaj, zaśmiałam się.
Jaworek wyszedł z budynku i skierował się do jakiegoś czarnego samochodu.
Szkoda, że nie do bordowego, łatwiej byłoby nie zgubić go.
 Ruszyłyśmy za nim. Objechałyśmy kawał miasta, aż w końcu komisarz zatrzymał się, i my oczywiście też, bo przecież śledzimy go.
Jaworek szedł w naszym kierunku.
Zwiewamy, powiedziałam do Anki, ale było za późno.
Pani mnie śledzi?
Jaworek był zdziwiony moją obecnością. Ja śledzę, no co pan, my jeździmy sobie po mieście.
Za mną, zapytał Jaworek?
Tak jakoś wyszło, bo ona chce pana poderwać.
Wskazałam na Ankę, która trzasnęła mnie w rękę.
Uśmiechnął się, ale nie jest głupi. Niech pani przestanie się tym zajmować, bo tylko nam zaszkodzi.
W jaki sposób zaszkodzę? Jak pan nie umie go złapać to ja postaram się dowiedzieć dlaczego tak topornie to panu idzie.
Trafiłam. Komisarz stanął w pąsach. Proszę pani, to jest sprawa policji, nie będę się tłumaczył. I na razie proszę, niech pani przestanie. 
A kiedy zacznie pan mi grozić?
Machnął ręką i wsiadł do samochodu.
Siedziałyśmy jak otępiałe przez parę sekund. W końcu Anka wydusiła z siebie; miałaś rację, coś tu śmierdzi.
Ja mam zawsze rację, tylko wy mnie nie chcecie słuchać. I co teraz, głośno myślałam. On wie, że my wiemy.
Tylko o co chodzi konkretnie?
Nie wiem Aniu, ale naprawdę to nie wygląda dobrze.
Co ja powiem Pawłowi, przecież on mnie skrzyczy za to, że narażałam się.
I będzie miał rację Lenka, Anka była zdenerwowana.
Może coś nasi mężowie pomogą?
Tak, zaraz nam najmą adwokatów.
A co nam po adwokatach, kiedy my jesteśmy grzeczne, tylko ten Jaworek teraz też jest podejrzany w naszych oczach.
Jedziemy do domu, trzeba robić obiad. Anka może zjemy razem i sobie przy obiedzie pogadamy z naszymi mężami o tej sytuacji. Nie wkręcaj się Lenka, daj się wykazać policji.