PRZYGODA Z RELIGIĄ

ROZDZIAŁ DWUNASTY
Napisany: 2019-09-19   15:08 
 

Ranek był pochmurny, kiedy właśnie zapragnęłam po służbie iść na spacer do parku, żeby trochę porozmyślać o życiu. Modlitwy mi nic nie dawały, więc pomyślałam sobie, że pobędę trochę na łonie natury. Kiedy już siedziałam na ławce w parku, a wokoło mnie gołębie skubały trawkę i wybierały okruchy chleba, pomyślałam sobie, że te piękne stworzenia Boże też coś mają w sobie wyjątkowego. Każda trawka, każde drzewo, owoc, który spada, jest po coś. Nie ma przypadku w naszym życiu.
Lenka, co tak się zamyśliłaś, usłyszałam za sobą?
Witaj Grażka, co u ciebie?
Byłam w służbie, teraz idę do domu, ale zobaczyłam że jesteś więc posiedzę trochę w parku, i tak nikt w domu na mnie nie czeka.
Chciałabyś, żeby dzieci były z tobą?
O nie,  już nie, niech sobie żyją po swojemu.
Też czasami odczuwam smutek z tego powodu, dodałam, ale żeby dorosłe dzieci były jeszcze w domu, to przesada. Potrzebujemy jednak już spokoju.
Rozmowy zeszły na temat gotowania, zakupów, a w końcu Grażka poszła sobie.
Chyba też pójdę, nie udało mi się dzisiaj za dużo pomyśleć, więc może popiszę trochę.
W domu zasiadłam do laptopa i pisałam do późna.
Nie wszystko, co pisałam było dla każdego, dlatego mój przyjaciel zakodował niektóre strony.
Któregoś dnia przypomniałam sobie o radiu, na którym czytano moje wiersze. Idę zobaczyć, prześlę życzenia prezenterce, niech sobie przypomni o mnie. 
Kiedy weszłam na radio, przesłałam życzenia, i od razu zaczęła się rozmowa z szefową. Jeden z prezenterów chciał mnie poznać, więc szefowa radia poprosiła mnie o numer z portalu internetowego. I tak zaczęła się moja przygoda z radiem. Chociaż nie chciałam się zgodzić na to , jednak szefowa była przekonująca, a poza tym nauczyciel był sympatyczny. Tylko nie przewidziałam jednego, że zazdrość czasami zniszczy człowieka.
Megaris - to pseudonim, zaczytywał się moją twórczością, a oprócz tego uczył mnie jak się robi audycje i wszystko co z tym jest związane. Byłam pełna optymizmu, że w końcu moje wiersze ujrzą światło dzienne, że tak się wyrażę. Nie przewidziałam jednej rzeczy - zazdrości. Nie wiedziałam o wielu rzeczach, które doprowadziły, że odeszłam z tego radia. W moim przypadku było jeszcze jedno ważne, że na audycjach nie będę musiała składać życzeń różnego rodzaju, ponieważ Świadkowie Jehowy tego nie robią, za to można być przecież wykluczonym. 
Odeszłam z tego radia do innego, gdzie mogłam sobie robić audycje po swojemu. Jednakże zazdrość sięgnęła mnie i na tym radiu.
Co się dzieje z ludźmi, do czego są zdolni, jeśli chodzi o poczucie własnej wartości?
Grając na radiu, borykałam się ze sobą, pisałam książkę, wiersze, a wszytko to przypłacałam zdrowiem. W tym też czasie próbowałam odejść już od religii Świadków Jehowy.
Napisałam list do braci, że już nie chcę być utożsamiana ze Świadkami Jehowy, poprosiłam o wizytę pasterską i oddałam list z oświadczeniem.