ŻYCIE W PIGUŁCE II

Życie w pigułce CZĘŚĆ DRUGA ROZDZIAŁ TRZECI 
 
 
Pewnego dnia mąż wrócił z pracy pod wpływem alkoholu, był ubrudzony błotem. Nie pytałam co się stało, bo praktycznie mnie to nie interesowało, miałam maleńkie dziecko i to było dla mnie najważniejsze. Następnego dnia poszedł do pracy. Za jakąś godzinę przybiegła do mnie szwagierka. Okazało się, że mój mąż poprzedniego dnia tak pobił jakiegoś mężczyznę, że złamał mu rękę i policja już go szukała. Nadal nie miałam ochoty tym sobie głowy zaprzątać. W ciągu niespełna trzech lat pod jego wpływem stałam się wrakiem człowieka. Usłyszałam pukanie do drzwi, weszło dwóch milicjantów. Pozwoliłam im zajrzeć gdzie tylko sobie chcieli, mało mnie to obchodziło. W końcu znaleźli go gdzieś u jakiejś kochanki. Mąż został aresztowany. Zostałam z małym dzieckiem, bez pracy, bo musiałam się zwolnić ze względu na dziecko. Nie miałam żadnych oszczędności. Po południu tego samego dnia przyjechał do mnie ojciec. Kazał mi się pakować, zostawić to wszystko i nie przejmować się. Kiedy się pakowałam ojciec poszedł do moich teściów i zrobił im karczemną awanturę. Ponoć wyglądałam jakbym wyszła z Oświęcimia, ale ich to nic nie obchodziło. Moi rodzice nie widzieli mnie prawie trzy lata. W domu u rodziców rozchorowałam się na dobre. Nie miałam siły jeść. Pierwszy raz widziałam w oczach mojego ojca łzy. Mama zajęła się moją córeczką, a ojciec chodził koło mnie jak koło małego dziecka. Było to dla mnie coś nowego. Lekarz kiedy mnie zobaczył, powiedział mamie; jakiś cud że ona żyje. Teraz powoli dochodziłam do siebie. Opieka i troska rodziców, starania mojego brata, postawiły mnie na nogi. Nabierałam siły, kształtów, oczy były już nie matowe tylko błyszczące. Na rozprawę nie pojechałam, paczki też nie wysłałam, na odwiedziny nie jeździłam. Kiedy ojciec się dowiedział, że jest rozprawa mojego męża chciał mnie zawieść żebym była z mężem, ale ja nie chciałam. Pojechała moja mama z ciekawości zobaczyć rozprawę. Mojej mamy koleżanka pracowała w sądzie dlatego wprowadziła ją na salę i mama wszystko widziała i słyszała. Bez znaczenia dla mnie. Coraz bardziej robiłam się normalną kobietą. Nabierałam ciała, uśmiechałam się i cieszyłam z córeczki. Aż przyszedł czas na pracę. Mojego sklepu już nie było, po prostu zlikwidowali. Ale dostałam pracę w tak zwanych TIR - ach. Otwierali hotel dla kierowców. Zaczęłam pracować jako recepcjonistka. Był tylko jeden problem, dojazd do pracy. Znowu zaczęły się lęki przed drogą do autobusu. Przez trzy kilometry, które miałam do pokonania, spotykałam często dziki, sarny, lisy, jelenie, nie było to przyjemne. Lęk we mnie narastał za każdym razem jak szłam tą drogą. Zima była najgorsza, ponieważ wstawałam o czwartej rano, żeby zdążyć do pracy na siódmą. Nocki już były trochę inne, mniej stresująca droga, ponieważ szłam jak było jasno na dworze. Praca była uciążliwa, ponieważ pracowałam po dwanaście godzin, potem dwadzieścia cztery przerwy i znowu dwanaście. Miałam dwadzieścia cztery lata, małą córeczkę na utrzymaniu, i męża w więzieniu. Poza tym, był to czas, kiedy w sklepach niewiele było, a trzeba było ubierać też i córeczkę. I tu okazała się operatywna moja mama. Kiedy byłam po nocce, ona wyruszała do Niemiec na zakupy. Moja córcia była wypielęgnowana, ubrana jak księżniczka. To ona zaczęła rządzić dziadkami. Pewnego dnia, kiedy byłam w pracy dostałam od ojca telefon, że mój teść zmarł na zawał. Ojciec był zdania, że powinnam pojechać na pogrzeb i pokazać córkę babci, ponieważ ma prawo i zapewne chce zobaczyć jedyną wnuczkę. Pojechaliśmy samochodem, ja, ojciec, mama i moja córcia na rękach u babci. Na cmentarzu było dużo ludzi, ceremonia przebiegała już spokojnie, tylko moja szwagierka musiała odstawić swój teatrzyk. Lubiła być w kręgu zainteresowań. Zobaczyłam nad grobem mojego męża. Dostał przepustkę na pogrzeb ojca. Kiedy do nas podchodził, serce moje zaczęło szybko bić ze strachu. Ale on spokojnie się przywitał i poprosił mamę żeby dała mu córkę. Wziął ją na ręce, ale ona go nie pamiętała, dlatego zaczęła płakać. Zmieszał się. Ojciec mu powiedział, że jeżeli nadal będzie się zachowywał jak bydlak to córka go nie będzie chciała znać. Powiedział wtedy do mnie tylko jedno zdanie; przepraszam Cię za wszystko.

Dla mnie to nic nie znaczyło, ponieważ poznałam jego prawdziwą twarz podczas małżeństwa. Co ja mówię, nadal byliśmy małżeństwem. Po pogrzebie wróciliśmy do domu i najpierw zaparzyliśmy sobie kawę. Bardzo lubiłam te chwile z mamą.