ŻYCIE W PIGUŁCE III

Życie w pigułce część trzecia rozdział ósmy 
 
 
Żeby nie było mi za przyjemnie, życie zafundowało następną porcję smaczków. Musiałam zmierzyć się z dalszą częścią leczenia. Przeszłam jeszcze dwie operacje, które poprawiły mi jakość życia. Organizm był wymęczony narkozami więc piąty zabieg odbył się w znieczuleniu miejscowym. Mogłam sobie rozmawiać z pielęgniarką, której ręki nie chciałam puścić. Nic z tego nie pamiętałam, tylko z radosnych opowieści dowiedziałam się o sobie ciekawych rzeczy; dałam niezły pokaz aktorstwa. Potem już tylko parę dni w domu nabierać siły i w teren. Cudowny czas, skupiona na ludziach, ich problemach i nauczaniu, nie miałam czasu na zwracanie uwagi na siebie. Żyłam jak w transie. Po dwóch latach intensywnego głoszenia pojechałam na kurs pionierski. Coś niesamowitego. Siedziałam z nosem w książkach. Szkolenie było wyjątkową lekcją, usprawniało naszą służbę w terenie. Miałam na uwadze fakt, że czas nagli, nie ma co się oszczędzać, trzeba ratować ludzi i wyrywać ich z tego zepsutego świata. Jednak coraz rzadziej można było spotkać kogoś, kto byłby zainteresowany tym, co chcę im przekazać. Pocieszałam się tym, że głoszę na świadectwo, w przeciwnym razie szybko przyszłoby zniechęcenie. W tym czasie mój syn się ożenił i za dwa miesiące zabrał żonę i synka, i pojechali do Anglii. To była dla mnie tragedia. Zostałam sama w pustym mieszkaniu. Bardzo za nimi tęskniłam. Nie mogłam się odnaleźć w tej szarej rzeczywistości. Po jakimś czasie syn przyjechał po mnie. Znalazłam się w Anglii. Przeżyłam szok kiedy zobaczyłam jak ona wygląda. Trzy miesiące ledwo wytrzymałam. Pogoda paskudna, ciągle padało. Latem było zimno jakby to była jesień. Znalazłam się w obcym zborze nie znając języka. Były tam dwie Polki, które się mną zajęły, w przeciwnym wypadku chyba bym nawet nie była na zebraniach. Chodziłam też do służby. Po trzech miesiącach witałam swoje mieszkano z wielką radością. Powróciłam do swojego zboru i braci, a co najważniejsze, na teren, gdzie mogłam głosić bez problemów językowych. Ale żeby mi nie było za dobrze, zaczęłam odczuwać bóle nóg. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że puchną do jakiś ogromnych rozmiarów. Początkowo myślałam, że to zmęczenie po wielogodzinnej wędrówce po terenie. Poszłam do lekarza. Lekarz mi powiedział, że mam uszkodzony układ limfatyczny spowodowany wycięciem węzłów chłonnych podczas operacji. Nic nie da rady zrobić, trzeba nauczyć się z tym żyć.