DLACZEGO TAK  I

ROZDZIAŁ DRUGI
Napisany: 2019-10-24    18:05   
 

Grzesiek uwijał się przy rozpalaniu grilla.
Kochanie, krzyknął w kierunku okna, które właśnie otworzyłam, żeby wpuścić do kuchni piękny zapach wiosny, pojedziesz po napoje, bo mamy ich trochę za mało?
No cóż, ktoś musi.
Wzięłam torebkę, kluczyki do samochodu, i pojechałam.
Ruch był dość spory, ponieważ wielu ludzi śpieszyło się do sklepów, bo jutro mają być pozamykane. 
Trochę mi zeszło z tymi zakupami. Oprócz napoi powkładałam do koszyka wiele innych produktów.
Mnie tylko puścić samą do sklepu, to zaraz sobie poprzypominam czego mi jeszcze brakuje.
Potem Grzesiek pownosił wszystko do domu, a przy okazji ponarzekał sobie na mnie, że tylko mnie puścić do sklepu to połowę wykupię.
Grześ, przecież samo to wszystko nie przyjdzie, jak nie dzisiaj, to w poniedziałek byś po to specjalnie jechał, obruszyłam się i strzeliłam sobie focha, niech nie myśli, że może mi zwracać uwagę, przecież wiem co robię.
Zapach grilla rozchodził się po okolicy.
Na drodze już widać było sześć postaci, które zmierzały w naszym kierunku. 
Wyszłam już na ogródek żeby witać gości. Przyglądałam się z zaciekawieniem uśmiechniętym twarzom, pogodnym jak sama wiosna.
Zojka  z Remkiem  przywitali się z nami jak starzy znajomi.
Potem podeszła do nas druga para. Malina, podała mi rękę piękna, farbowana blondynka, a ja Tomek, powiedział mężczyzna, którego oczy błyszczały jak dwa szafiry. 
I na koniec podeszła trzecia para. Majka, powiedziała z uśmiechem trochę starsza, ale jakże piękna kobieta. Po niej przywitał się z nami jej mąż, Darek, niczego sobie facet o piwnych oczach. 
Same piękności, przemknęło mi przez myśl.
Wszyscy byli w dresach, na tak zwanym luzie, zatem nie będzie sztywno. Panowie oczywiście przynieśli ze sobą spory zapas piwa, zatem będzie popijawa.
Sama tego chciałaś, pomyślałam ze smutkiem, to teraz cierp. Ale może nie będzie chlania?
Imprezka powoli się rozkręcała, więc towarzystwo zaczęło coraz głośniej mówić, ale Grzesiek, żeby ich uciszyć, zaproponował, żeby wszyscy powiedzieli kim są, czym się zajmują. Z ochotą na to przystali. Piersi zaczęli o sobie mówić Zojka z Remkiem. Jesteśmy oboje pediatrami, pracujemy w prywatnym gabinecie i szpitalu, pochwalił się Remek. Kupiliśmy ten domek od dewelopera, zatem nie musieliśmy sami budować.
I bardzo dobrze, wtrąciłam swoje trzy grosze, to tak jak my. No tak, dodał Grzesiek, te wszystkie domy budował deweloper. 
A wy, Grzesiek zwrócił się do Maliny i Tomka?
Tomek odstawił butelkę z piwem, i pięknym głosem oznajmił, że jest prawnikiem i pracuje w prywatnej kancelarii, a Malina jest nauczycielką matematyki w szkole średniej.
Malina, a jak dzieci, są grzeczne?
To jest młodzież, czasami ma swoje za uszami, ale nie dokuczają, boją się, żeby nie zostać na drugi rok. Po tych słowach Malina uśmiechnęła się pięknie. Widać ma pewność, że żadne jej nie podskoczy, przemknęło mi przez myśl.
Ostatnia para to Majka i Darek. Darek przedstawił się jako kierownik budów, a Majka księgowa w  urzędzie miejskim. 
Jak długo się znacie?
Oj długo, razem wyrastaliśmy na jednym podwórku.
I tak się trzymacie  razem cały czas, łączy was przyjaźń,  było to dla mnie zaskoczeniem.
Nie umiemy się rozłączyć, odparł Darek. 
Niesamowite, aż dziwne, że przyjęliście nasze zaproszenie, dodał Grzesiek. Byliśmy ciekawi jacy jesteście, bo dowiedzieliśmy się, że ty Grzesiek jesteś psychologiem, powiedział Remek. 
Tak jestem psychologiem, a macie jakieś problemy?
Nagle całe towarzystwo zamilkło.
Co się dzieje? Grzesiek wyczuwał już napięcie. 
To może chcecie zapisać się do mnie na terapię, albo kogoś wam polecę,  dla większego komfortu psychicznego? 
Ale my musimy wszyscy razem, bo to dotyczy całej naszej szóstki, powiedziała Zojka.
Oczy moje robiły się coraz większe, zaraz wylezą mi z orbit.
Co tu się dzieje?