POZORNE SZCZĘŚCIE ROZDZIAŁ  13 

ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Napisany: 2020-04-02    15:39  
 
Zima była tego roku łagodna, praktycznie jej nie było. Pamiętam czasy, kiedy brodziło się w śniegu po pas, a mróz szczypał w nosy i policzki. Z tamtych zim zostały tylko wspomnienia.
Chociaż fajnie się jeździło na czym się dało, a zadowolone dzieci nie chorowały, chociaż niejednokrotnie wracały mokre ze dworu. Mamy szybko przebierały dzieciaki w suche rzeczy i dawały do picia herbatę z cytryną i miodem, czasami trzeba było wypić mleko z czosnkiem i miodem.
Teraz dzieci nie uświadczysz na dworze, pochowane w domach przed komputerami.
Zmieniły się czasy i to na naszych oczach.
Tak rozmyślając wzdrygnęłam się kiedy zadzwonił telefon.
Rozalka znalazła chwilę, żeby ze mną pogadać.
I co Lenka, zapytała w pewnym momencie, jesteś gotowa na dalszy ciąg opowieści o Adamie i Dorocie?
Opowiadaj,  już zamieniam się w słuch.
Otóż, zaczęła Rozalka, po pewnym czasie zaczęło się coś dziać w tej rodzinie niedobrego. Adam z Dorotą przyjeżdżali, ale już bez dzieci. Kiedy zapytałam jednego razu, co się dzieje, Dorota odpowiedziała, że nic się nie dzieje.
Nie drążyłam tematu, bo nie chciałam się mieszać do ich małżeństwa.
Adam już nie zgłaszał się na zebraniu, Dorota była cicha, nawet jak przedstawiała punkt, to słychać było jakiś smutek w jej głosie.
To już zaczęło się coś psuć?
Tak, tylko w tym momencie nie wiadomo było co się dzieje.
Myślałam, że może dzieci są chore, albo coś, ale tego co potem się stało, nikt by się nie spodziewał.
Możesz mówić jaśniej?
Powoli, bo się pogubię, dodała Rozalka. A poza tym, nie przerywaj, dobrze?
Dobrze, postaram się.
Rozalka ciągnęła dalej.
Na Facebook Adam wstawiał zdjęcia z dziećmi, były też na początku zdjęcia z Dorotą. Rodzinka w komplecie na jakimś wypadzie niedzielnym.
Jednakże z czasem Adam wstawiał zdjęcia tylko z dziećmi, Doroty już z nimi na zdjęciach nie było.
Za to coraz rzadziej bywali na zebraniach.
Według mnie, coś się działo niedobrego w tej rodzinie.
Dzieci były z Dorotą bardzo związane, dlatego zdjęcia bez nich na tych wypadach były nie do pomyślenia.
Ale to moje odczucia tak reagowały.
Lenka, muszę kończyć, następnym razem opowiem ci więcej.
Coś nie tak, czyżby następna katastrofa rodzinna się zdarzyła?
Byłam przeczulona na tym punkcie, świadoma, że i w tej organizacji nie jest tak pięknie jakby ona chciała być postrzegana. Ale o tym się oficjalnie nie mówi, tylko krążą te wieści po zborach.
No cóż, zobaczymy jak dalej się potoczyło.