NA GRANICY ŻYCIA  ROZDZIAŁ TRZYNATY

ROZDZIAŁ TRZYNASTY

Napisany: 2020-02-24    0:53  

 
Obudziłam się z rana jeszcze przed świtaniem. 
Dlaczego mnie boli głowa, przemknęło mi przez myśl, czyżby ciśnienie spadało  z zawrotną prędkością, bo tylko w takich okolicznościach głowa daje mi się we znaki. 
Wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Rany jaki wodospad w głowie, będzie ciężki dzień. Zanim zacznie świtać muszę napić się kawy, pomyślałam, bo inaczej wracam do łóżka i nie wychodzę z niego do wieczora.
Jakaś ty mądra, przywołałam siebie do porządku, jeszcze trochę a będzie Anika, mamy iść na spacer, ale przedtem jeszcze Staszek zadzwoni.
Kawę piłam małymi łyczkami delektując się jej smakiem i zapachem. To taka mała chwila dla mnie.
Uwielbiam kiedy ten zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu; wspomnienie lat minionych.
Zadzwonił skype, Staszek wrócił z dializy.
Lenka,  już pijesz kawę?
Jak widzisz, pozwoliłam sobie zrobić kawę, mogę?
Nie żartuj,  tylko zapytałem.
Głowa mi trzaska, musiałam się napić z rana, ale dlaczego się tobie tłumaczę?
Nie wiem, odparł, ale wiem, że masz od rana ciężki dzień, bo naskakujesz na mnie.
Przepraszam, mam swoje problemy, ale nie o tym chcę rozmawiać.
Jak było na dializach, jakieś ploteczki?
Nic ciekawego, tylko pielęgniarki zabiegane, były dwa zgony.
To przykre, powiedziałam i chciałam zakończyć temat, ale Staszek chciał o tym porozmawiać. Musiałam wysłuchać, że młode osoby umarły bo nie znaleźli się dawcy.
Lenka, ja chyba będę następny. 
Aleś wymyślił, skarciłam go, dobrze się trzymasz, dializy tobie pomagają, na pewno znajdzie się dawca, zobaczysz.
To tylko tak się mówi, dawca, po prostu trzeba nazwać to po imieniu, że musi ktoś zginąć, żebym ja mógł żyć.
Staszek nazwał to dosadnie, o czym wszyscy myśleliśmy w swoich sercach.
Była to trudna rozmowa, ale jak widać Staszkowi potrzebna.
Głowa jeszcze bardziej mnie rozbolała, nie pomogła kawa.
Staszek zasnął, a za chwilkę przyszła Anika.
Co się stało, zapytała patrząc na mnie.
Głowa, po prostu głowa, powiedziałam, i chyba nici ze spaceru.
Żadne nici, ubierasz się i powolutku, spacerkiem idziemy do parku, a po drodze zahaczymy o aptekę, pomogą tobie z tym bólem.
Chciała nie chciała, wyszykowałam się i poszłyśmy do miasta.
W parku usiadłyśmy na ławeczce, a przyroda jak zawsze wyciszała moje skołatane nerwy.
I jak zrobisz ze swoją sprawą, zapytała Anika?
Już mam wszystko przygotowane, tylko zdać i pożegnać się z tym wszystkim a skupić się na sobie. 
Akurat na sobie, zaczęła Anika, jeszcze Staszek.
Proszę cię, więcej empatii, zaczęłam, on jest naprawdę chory i jeśli nawet trochę marudzi, to takie prawo chorego.
Teraz kochana to będziesz miała co robić, musisz przestawić myślenie i nauczyć się żyć bez tej całej otoczki, jaką miałaś do chwili obecnej, więc będziesz potrzebowała spokoju.
Wiem Anika, jestem na to przygotowana.
To co, nowe życie w realnym świecie?
Tak, w końcu niech się tak stanie.
Dzisiaj oddaję list z oświadczeniem, i to już ostatnia moje wizyta u nich.
Brawo kobieto, w końcu nabrałaś odwagi i pewności siebie, wyszeptała mi do ucha Anika.