WIERSZE HELIN 38

1.DWIE SAMOTNOŚCI
 
Spotkałam taką samotność,
co się pod strzechy ukryła,
siedziała w kącie strychu,
była po prostu niczyja.
 
Zmęczoną więc przygarnęłam,
poprowadziłam przez sady,
teraz już sama nie była,
razem dajemy sobie radę.
 
Smuteczkiem się podzieliła;
nie była więc samolubna,
marzeniem jej była miłość,
która też bywa i zgubna.
 
Podałam jej swoje dłonie,
poczuła się też inaczej,
mam teraz dwie samotności,
zatem nie brakuje pracy.
 
2.NIEMOŻLIWA  MIŁOŚĆ
 
Byłam miłością niemożliwą
taką co trudno zdobyć wieczorem
a pora sprzyjająca bywa
czas biegnie miło we dwoje
 
Oddałam ciało to tylko tyle
reszta nieodgadniona
stałam się trochę kąśliwa
w oczekiwaniu może powolna
 
Byłeś spragniony miłego oddechu
teraz zagrały wszystkie zmysły
przypiąłeś ciało do jędrnych piersi
aż wszystkie krzyki z serca wyszły
 
Podniebne loty wybiegły naprzeciw
to uleciały motyle rozkoszy
na chwilę w powietrzu zawisły
aż ułagodził przyjemny dotyk
 
3.JASNE  ŚWIATŁO
 
Przylatuję światłem jasnym,
mroki ranka rozświetliłam,
powolutku wniosłam płomień,
sercem smutnym zatęskniłam.
 
Już jutrzenka zajaśniała,
odkrywała zaciemnione,
dusza pięknie radowała,
już nie bywa zniewolona.
 
Jeszcze tylko parę kroków,
oswobodzę płoche myśli,
lekko pooddycham brzaskiem,
wolność duszy mi się wyśni.
 
Dla pewności jeszcze dodam,
szczyptę śmiechu i swobody,
wielkim szczęściem pozostanę,
i ostracyzm już nie boli.
 
4.SPOJRZENIE Z BOKU
 
Przystanęłam patrzę ciągle nie dowierzam
życie daje wiele różnych przykładów
powoli sił nabieram życie doceniam
czas na wielkie zmiany może zabawy
 
Wciąż powstają strofy wiersze sercu bliskie
choć nie zrozumiana kocham to co robię
zrzucam z karku ciężar z serca ostre kolce
nie poddaję się nawet w chorobie
 
Kto mnie nie rozumie tego ja pożegnam
prawdziwych przyjaciół teraz potrzebuję
kiedy wieść dobiegnie w waszą stronę
wykona pracę trudną której nie zmarnuję
 
5.JAK PYŁEK
 
Jestem pyłkiem w ich przestrzeni
takim co wiatr wciąż przegania
i niesiona z silnym prądem
oprzeć się im nie wypada
 
Siły jednak gdzieś zdobyłam
ruszam pod prąd wściekły
to co spotkać już zdołałam
urokami mnie urzekły
 
Oswobodzić się od lęków pora
byłam przecież ich nauczona
teraz myśl ze swobodą rozwijać
i już nie być zniewolona
 
6.JABŁKA
 
Ze sadu przyniosłeś piękne jabłka
owoce dorodne plony tego lata
podałeś na otwartej dłoni
z uśmiechem w szczerość bogaty
 
Dałam serce wyjęte spod bluzki
zawsze spokojne czekające
przyszła pora spoczęło skromnie
palce więc ogrzewa oddane gorące
 
7.TERAZ JEST CZAS
 
Przyszedł czas rozliczeń rozmyślań owocnych
serce nabrało wiele żalu rozczarowania
wznoszę oczy ku górze ku obłokom
obdarta z radości zaufania
 
Tyle słów miłości darowałam tobie
dnia każdego biegłam w stronę przyszłości
teraz przystanęłam odpocznę sobie
potrzebuję choć trochę wyrozumiałości
 
Kiedy padam podaj silną dłoń ochronną
niechaj piękne słowa chronią mnie od złego
wiele zrozumiałam podążam do ciebie
dajesz zrozumienie zgoła coś innego
 
Droga wiedzie prosto w silne ramiona
z bezpiecznym drogowskazem
kiedy już osiągnę co zwą zrozumieniem
trwać będę  w postanowieniu dam radę
 
8.PRZYCHODZI  WE  ŚNIE
 
Przychodzi tylko we śnie
ubrana w płatki stokrotek
lepiej niech tak się przyśni
niźli ze rżącą głupotą
 
Przychodzi także rankiem 
gdy słońce kąpie promienie
staje na pięknym krużganku
na twarzy cudo rumieniec
 
A kiedy przyjdzie wieczorem
kwiatami przywita z uśmiechem
przytuli twarz do skroni
spotkanie miłe bez grzechu
 
I polecimy w przestrzenie
gdzie bajki początek mają
otulisz też mocnym ramieniem
gdy zorze poranne wstają
 
9.NAUCZ  SIĘ
 
Naucz się kochać miłością prawdziwą
taką co z sobą przynosi radości
ubierz w rozkosze każdy dotyk dyszy
daje wiązanki kwiatów i wiele czułości
 
Naucz się mówić pięknie opowiadać
jakie serduszko nosi namiętności
naucz postrzegać romantyczne piękno
bo i przyroda daje róże kwiaty miłości
 
Naucz się przytulać bo tego wciąż pragnę
poczuć się bezpiecznie w silnych ramionach
głowę położyć na cieplutkiej piersi
dopóki jest miłość dopóki nie skona
 
10.CZAS  OTWORZYŁ  WROTA
 
Przyszedł czas otworzył wrota
spadam w dół przez mglistą toń
biel wiruje czerń z pozłotą
zbieram nocy ostrą broń
 
Krąg zatacza nurt wichrowy
pyłki gwiazd wirują w koło
droga mleczna wiedzie prosto
więc prowadzi w czas zimowy
 
Pozamyka bezkres z mocą
wciąż poraża niczym prądem
znikam razem z pulsarami
gaszę zmysły nieprzytomne
 
11.ŁĄKĄ LETNIĄ  MNIE  NAZWAŁEŚ
 
Łąką letnią mnie nazwałeś,
taką, co pięknieje rano,
cudna wiosną, kwitnie latem,
cały rok jest zakochana.
 
Kolorowa jak motyle,
które barwy używają,
kwiaty polne, przecudowne,
wszyscy teraz ją kochają.
 
Słońce grzeje promieniami,
wiatr dotykiem wciąż rozpieszcza,
deszczyk zmywa złe wspomnienia,
serenady szepcze tęcza.
 
W twoich dłoniach jestem różą,
taką dziką jak ta łąka,
wabię kwiatem, kolcem ranię,
miłość nasza wciąż się błąka.
 
12.WITAJ  NIEZNAJOMY
 
Witam serdecznie nieznajomy,
tą samą drogą idziesz co ja,
wokoło wszystkie świata strony,
stąpasz powoli, choć widzę, gnasz.
 
Szarość opada, pod nią pustka,
o bruk uderza obcas, czy dwa,
sznurowane spragnione usta,
w duszy muzyka jeszcze gra.
 
Łapiesz kruchą duszę niewinną,
i dla zabawy wypijasz krew,
lecz ta igraszka nie dziecinna,
poczułeś żywej natury zew.
 
Dusza twoja uciech ogrodem,
rozkosz podniebna logice wbrew,
w myślach miłości powodem,
ciągle rozbrzmiewa łabędzi śpiew.
 
13.OSTATNIA  MIŁOŚĆ
 
Zajrzała w błękitne oczy,
zajaśniał świat kolorowy,
zagrała dusza wiosennie,
chociaż jesień; dzień majowy.
 
Żółte liście się złociły,
w dłoniach z nich wiązanka,
czerwień parku szeleściła,
obok szła jego kochanka.
 
Przybiegła miłość spóźniona,
zrobiła też zamieszanie,
duszę do życia wzbudziła,
może ostatnie kochanie?
 
 
14.PRZYSZŁA  BO  CHCIAŁA
 
Zasłona opadła czerń błękit przykryła
ostatnie tchnienie życie oddało
miłość zawiodła serce pękło
prosta droga bezwładne ciało
 
Pustka w sercu echem o duszę
rozdarte myśli wyciśnięte słowa
ścieżka w czeluści grafitem przybrana
na wszystkie żale jest już gotowa
 
Jedno serce a wiele rozpaczy
dużo łez jakby potok wezbrany
bezwładne dłonie w geście błagalnym
odchodzi w niebyt już nie kochany
 
Zakryła wszystko swoim chichotem
zadrwiła sobie z wielkiej rozpaczy
przygarnia także istnienie nocy
bezwzględna zimna w ironią w swej twarzy
 
15.JESZCZE NIE UMIERAM
 
Jeszcze nie umieram
jeszcze się snują za mną wspomnienia
popadam w zadumę odpływam
jesień mgły swoje rozściela
 
Jeszcze zbieram serca płomienie
tulę do myśli gwiazdy spadające
dłoń która daje miłości namiastkę
zachowam w sobie iskrę czułości
 
Gdzieś umierają ostatnie nadzieje
rozpada się świat tak dobrze skrojony
jednak wyciągam do ciebie swe ręce
zostajesz ze mną mój upragniony