WIERSZE HELIN 49

Materiał chroniony prawem autorskim - 
wszelkie prawa zastrzeżone. 
Dalsze rozpowszechnianie  tylko za zgodą autora 

halszka2222@wp.pl

AKTUALIZACJA  14.07.2020 - 11.08.2020 r.

1.DOTYK SAMOTNOŚCI
 
Wypijam co dzień do dna,
każdy dzień samotności,
co prawdy skrawek dla nas ma,
co stało się z prawdziwą miłością.
 
Świat zmienia wciąż oblicze swe,
ma teraz łzy, rozczarowania,
i tak wiatr w oczy ciągle dmie,
daleko tak do zakochania.
 
Lęk z lękiem wciąż debaty ma,
jak się rozpychać łokciami,
bo prawda jest okrutna tak,
wzięło ją na rozpamiętywania.
 
Dzielimy ciszę choć na pół,
ją podarować mogę,
choć pragnę ją zagłuszyć znów,
lecz rusza w życia drogę.
 
Jest zimna jak przydrożny głaz,
co miejsce ma na stałe,
dla niego się zatrzymał czas,
dla reszty gna do przodu, wytrwale.
 
2.MIEJSCE NA MIŁOŚĆ
 
Miłość ma swoje miejsce,
przeważnie w poezji pięknej,
wymości się tam wygodnie,
wybierze uczucia maleńkie.
 
Miłość zagląda też w serca,
kiedy wiosna przybieży,
łączy przepiękne uczucia,
darując kwiaty świeże.
 
Daleka od złych emocji,
radości niesie w prezencie,
lekka, zwiewna i zwinna,
bo piękna jak nikt na świecie.
 
W wierszach przebiega przez strofy,
nadzieję niesie dla ludzi,
gdy tomik weźmiesz do ręki,
wzruszenie do marzeń pobudzisz.
 
3.MAGICZNE SŁOWA
 
Magiczne słowa są trudne,
niektórzy jednak potrafią;
proszę, dziękuję, przepraszam,
czy one coś jeszcze znaczą?
 
Minęło wiele tygodni,
lata też przeleciały,
słowa co mają wartość,
w niektórych sercach zostały.
 
Lecz zmienia się spojrzenie,
na ludzi, zwyczaje, pracę,
tak trudno siebie szanować,
a jednak można inaczej.
 
Z domu wynoszą szacunek
ci, którzy zdołali zrozumieć,
że żądać możemy wiele,
mieć w sobie wiele kultury.
 
Światem wciąż rządzi ego,
wielkości zdziwionych oczu,
gdy tobie, to bardzo dobrze, 
ale już jemu, to po co?
 
4.CISZA WE MNIE
 
Cisza we mnie gra spokojnie,
to dla duszy ukojenia,
czasem łza wypłynie gorzka,
to jest efekt zrozumienia.
 
Poprowadzi mnie na łąkę,
tam zagrają mi cichutko,
lekko wietrzyk ukołysze,
precz żałości, dosyć smutkom!
 
Cisza wiedzie mnie ku drzewom,
tu ostoja jest zadymy,
szumem zwiewnym przypomina,
lekkość myśli i rozumu.
 
Dusza głodna czeka jeszcze,
aż nakarmi się spokojem,
więc uśpione teraz serce,
szepcze tylko - ja tu stoję.
 
Ukojenie dają lasy,
bo w nich cisza sobie mieszka,
więc przychodzę tu czasami,
zbieram siły, liczę drzewka.
 
A wokoło życie biegnie,
to przyroda wciąż pracuje,
piękne strofy już układam,
słowo zatem dominuje.
 
5.SZUKANIE
 
Ile trzeba ludzi by wydobyć jedno,
wyjątkowe serce prawdą przepełnione,
ile dróg też przebyć, by zrozumieć piękno,
na brzydocie względnej, urojonej.
 
Żeby było prawdą bez kłamstw i obłudy,
zbędnych słów, patosu, i wężowej skóry,
lecz wesołej ciszy, która ukołysze,
poprowadzi w światy pełnej kultury.
 
A w takich marzeniach, bezpiecznie, spokojnie,
ukołyszą zmysły, zmęczoną duszę,
pełni zaufania, bez zbędnych pomówień,
wchłonięci przez nockę, która ukołysze.
 
Niczym w matriksie zamknięte sny nocy,
otoczone myślami, bajecznym obrazem,
czernią pochłonięci, omamami grozy,
szybko więc do końca marazmu.
 
Trudne to zwyczaje, ciężkie przeżywanie,
powoli powraca świadomość realna,
wtuleni w ramiona, bezpieczni są teraz,
przeczekają spokojnie do samego rana
 
6.KIEDY WSTAJE ŚWIT
 
Świt już wstaje, nowy dzień, budzi się do życia świat,
wita nas poranek ten, na Twą chwałę Boże nasz.
Każdy dzień to jest Twój dar, i dla Ciebie Boże mój,
rozpościera piękno, czar, ten radosny ptaków chór.
 
Nad doliną cisza gra, a za chwilę lekki szept,
to wicherek nutkę ma, i rozwieje mgiełkę wnet.
Chwałę Tobie ranek niesie, cały dzień dla Ciebie Panie,
nawet praca wiele wniesie, z sercem przecież, bo kochamy.
 
Gdy nadejdzie półmrok już, nocka wstaje piękna, sroga,
też cudowna na swój sposób, Panie, piękna ta przyroda.
Utuliła cały świat, Tobie Panie grają świerszcze,
szumią drzewa na dobranoc, o miłości piszą wiersze.
 
Miłowaniem wciąż zajęty jesteś Panie, boś miłością,
kochasz swoje owce szczerze, i otulasz je czułością.
Kiedy sen nas już przygarnie, pozabliźniasz nasze rany,
spać będziemy więc spokojnie, obok jesteś Boże kochany.
 
Tulę myśli co o Tobie, ciągle chcą też powspominać,
kiedy dłonie wyciągnąłeś, i wyrwałeś z mrocznych wyznań.
Przygarnąłeś, zapewniłeś, że te źródła wciąż skażone,
teraz piję wodę życia, Twoją Panie, bom spragniony.
 
7.Z ZACHODEM SŁOŃCA
 
Życie odchodzi z zachodem słońca,
tak pięknie umiera w głębokiej czerwieni,
horyzont pochłania jego tarczę piękną,
chowa się powoli, odchodzi w półcienie.
 
Nocka złamała skrzydła rozstajom,
przybiera na sile, takie jej zasady,
ogarnia wierzchołki drzew i umysły,
którym zabrakło zwyczajnej ogłady.
 
Zamiera wszystko, zostają serca,
wyzwala w sobie ogromne lęki,
w grafit ubrała postacie zmyślone,
brzmią gdzieś w oddali mroczne piosenki.
 
O świcie piękne zmartwychwstanie,
swoją obecność zaznaczy jasnością,
idą spać demony, wstaje piękne życie,
odradza się dzionek, a z nim słońce.
 
8.DEMONY CIEMNOŚCI
 
Okna utkały głębokie ciemności,
serce nabrzmiało strachem,
cierpienie pełne zazdrości,
lęki w rozpacze bogate.
 
W duszy ukryte słowa,
mroczne niczym horrory,
pozostawione na potem,
dla odpowiedniej pory.
 
Strachy co głaszczą po głowie,
gdy wszystko zawiodło w rozpaczy,
pozostawione są sobie,
nie mogło być przecież inaczej.
 
Otumaniona przez wichry,
co lecą poprzez światy,
niespore do ugody,
złowieszcze, srogie psubraty.
 
Pędzą przez lata nabrzmiałe,
z pogardą, pychą, zawiścią,
do tego ciągle uparte,
ukryte za swoją myślą.
 
Dopadną, jeśli potrzeba,
do gardeł rzucą się wściekłe,
gdy zwęszą jakieś zyski,
rozłożą dłonie namiętnie.
 
9.KOLOROWE NIEBO
 
Kolorowe koraliki,
smugą cienia otulone,
biegną po błękitnym niebie,
pięknie barwne, rozrzucone.
 
To nad głową się rozchodzą,
w blasku słońca, czy księżyca,
rozochocą się cudownie,
póki co, dziwnie zachwycą.
 
A my tutaj tak żyjemy,
jakby dzień miał się nie skończyć,'
echem więc rozbrzmiewa życie,
chce też z nami jeszcze tańczyć.
 
I pragniemy coś pozmieniać,
chwytać szczęście wprost garściami,
bezimienni, choć prawdziwi,
most tworzymy między nami.
 
10.GDZIE SZACUNEK 
ZROZUMIENIE
 
Szukała szacunku, zrozumienia,
Długą drogę przebyła przez życie,
tylko skałę spotkała ogromną,
pogarda miała się znakomicie.
 
Tuliła do serca żal, pokorę,
tylko w swych myślach wspominała,
dla duszy ciszy, ciepła pragnęła,
ulgę w marzeniach dostrzegała.
 
Kroczyła drogą wytyczoną,
bezwolna, jak w rękach marionetka,
bez zdania własnego, własnej decyzji,
jakby ta rózga, w ich rękach wiotka.
 
Kiedy uniosła w końcu swą głowę,
horyzont stał się piękny i prosty,
coś wewnątrz pękło, powiało radością,
uczucia inne w jej wnętrzu wzrosły.
 
Stała się lekka, niczym obłoki,
co wesolutko nad głową płyną,
teraz swobodna, pełna radości,
po prostu stała się inną dziewczyną.
 
11.MOJA WYJĄTKOWA
 
Letnim dniem się stałaś, niczym piękna łąka,
co kwiatami obsypuje soczystą zieleń,
żar z nieba i z serca przepełnia duszę,
obok jesteś, truchleję, co się dzieje, nie wiem?
 
Pijany w pocałunku, bezwolny się staję,
zabierasz zmysły, są twoją własnością,
aksamit ciała mam pod palcami,
przepełniony jestem miłością, czułością.
 
Wśród kwiatów tulę cię mocno w ramionach,
cudowne doznania, rozkosze niebiańskie,
nad głowami błękitne, bezchmurne niebo,
a my zespoleni w rytuale pogańskim.
 
Moją miłością pozostaniesz, kochanie,
dla ciebie ptaki śpiewają radośnie,
obłogi gdzieś płyną na błękicie wysoko,
kochaj mnie już zawsze, nawet we śnie.
 
12.TĘSKNOTA
 
Przyszła wręcz niespodziewanie,
siadła obok, tuli głowę,
mówi cicho; popatrz proszę,
jak wokoło sieję trwogę.
 
Czemu serce takie smutne?
I zabrakło dziś radości,
to dlatego jestem obok,
i pobędę dla miłości.
 
Więc tęsknotą nazywałeś,
i życzeniem niech się stanie,
kiedy w sercu niewesoło,
wtedy prezent ten dostaniesz.
 
A więc tęsknisz, a więc marzysz,
żeby miłość powróciła,
dla niej warto wiele zmienić,
przecież za mną zatęskniłeś.
 
13.GDYBYM 
ZDOŁAŁA ZAPOMNIEĆ
 
Gdybym zdołała zapomnieć,
o tym co serce raniło,
byłabym zapewne tak lekka,
jak wiatr nad przydrożną mogiłą.
 
Kurhany zdobiące drogi,
dalekie od wyobraźni,
jednak wplatają się w życie,
niczym w poetyckie baśni.
 
Wspomnienia, historie nieznane,
schowane w podświadomości,
na kartach książki usiadły,
chłoną zmysłami w ciemności.
 
Schowały się w sercach umarłych,
wydobyć je jakże jest trudno,
może pamiętnik gdzieś znajdę,
pozostawiony poza trumną?
 
Jednakże zapomnieć nie warto,
najlepiej spisywać słowami,
zostawić dla potomności,
to taki taniec z historykami.
 
14.SŁONECZNIKI
 
Rozkołysał się horyzont w takt pięknej muzyki,
pole pięknie tam obsiane aż do samej chaty,
głowy swoje unoszą złote słoneczniki,
wystawiając do słońca przecudowne kwiaty.
 
Tarcze mają jeszcze ciężkie od nadmiaru miodu,
pszczoły brzęczą gwarnie zbierając nektary,
aż po brzegi cudownego ogrodu,
dają zbierać te słodkości jeszcze radę.
 
Świat się zamknął w jednakowe ramy,
przecież taka praca teraz wyjątkowa,
nic nie dzieje się w tej porze dla parady,
bartnik plony zbierać będzie co rok od nowa.
 
Głowy słoneczniki potem pospuszczają,
pracownice swoją rolę już wygrały,
ludzie będą radość mieć niemałą,
do ziarenek również ptaki się podobierały.
 
15.POSPADAŁY 
CZARNE PIÓRKA
 
Pospadały czarne piórka,
srebrny szron skronie obsypał,
pozmieniały się fryzury,
tylko moja to niewypał.
 
Myślę sobie; zmień coś przecież,
bo daleko do starości,
może w sercu tak czasami,
iskra zdarzy się miłości?
 
A lusterko ciągle kłamie,
przecież tak to nie wyglądam,
fryzjer coś poradzić może,
a ja zmienię ciut w poglądach.
 
Dobra rada - myślę sobie,
siedzę już w salonie, panie,
teraz trochę choć wytrzymam,
i blondynką wnet zostanę.