WSPOMNIENIA

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY
05.04.2019 marzycielka 69
 

Artur zdyszany podbiegł do nas.
Sonia, jak ty wyglądasz? 
Widać było, że widok córki w takim stanie go zszokował. 
A co cię to obchodzi, zostawiłeś nas, to się nie interesuj co ja ze sobą robię, Sonia krzyknęła i zerwała się z ławki gotowa do ucieczki.
Artur był szybszy i przytrzymał ją za rękę.
Soniu, ja ciebie nie zostawiłem, tylko z mamą nie możemy się dogadać.
A kiedy się dogadacie?
Zostawiłam ich razem a sama poszłam do Pawła, który stał w tym samym miejscu gdzie go zostawiłam.
Co to za ludzie?
Ojciec z córką. Nie pytaj więcej, bo i tak ci nic nie powiem.
Jesteście razem?
Paweł chciał wiedzieć, zapewne będzie mu ta informacja potrzeba do rozwodu. 
Nie, nie jesteśmy razem, ja to nie ty, nie ganiam za chłopami. To co, kto wniesie papiery do sądu, ty czy ja? 
Chcesz tego rozwodu?
Nie ma co się już łudzić, naszego małżeństwa już nie ma.
Dobrze, powiedział Paweł, wezmę na siebie koszta, tylko chciałem wiedzieć czy tego chcesz na pewno.
Zanieś pozew, a o reszcie najlepiej jak będą rozmawiać nasi adwokaci, jeszcze się dowiem u mojego adwokata jak to wszystko wygląda.
Jeśli chcesz coś z mieszkania wziąć, to proszę cię, przychodź sam ale najpierw daj mi znać, żebym była w domu, ponieważ nie chcę żeby ci się coś do rączki mojego przykleiło.
Lenka, za kogo ty mnie masz?
Za zdrajcę Paweł, za zdrajcę, i nieodpowiedzialnego człowieka oględnie mówiąc. Teraz niech nasi adwokaci zajmą się naszym życiem, nie pisz, nie dzwoń niepotrzebnie, nie mamy już ze sobą nic wspólnego. 
Bardzo bolało.
Lenka, przepraszam.
Mam gdzieś twoje przeprosiny. Następny dupek pokazał swoją prawdziwą twarz.
Odeszłam od niego najszybciej jak tylko się dało. Łzy dławiły mnie w gardle, na policzkach poczułam, jak dwie spływają pozostawiając po sobie niemiłe uczucie. 
Dupek, przemknęło mi przez myśl. Nie zwróciłam nawet uwagi, że Artur ze Sonią zniknęli. Może chociaż im się uda odbudować relacje rodzinne. Zadzwoniłam do Anki, chciałam pogadać z kimś, kto mnie zrozumie, padło na nią. Umówiłyśmy się na spotkanie w kawiarence, ponieważ ona też była już w mieście. Weszłam do kawiarenki niedużej, ale przytulnej. Anka już siedziała przy stoliku nawet zdążyła zamówić nam kawę. Usiadłam, Anka spytała, co tym razem nawywijał twój mąż.
Skąd wiesz, że to o niego chodzi?
Bo przez niego płaczesz ostatnio.
Już nie będę przez niego płakać, przyrzekam.
Bardzo dobrze, nie ma co sobie psuć zdrowia takimi mężczyznami. Mam nadzieję, że teraz szybko się potoczy, powiedziałam, jesteśmy zgodni co do rozwodu.