DWIE PIĘKNE CIERNISTE RÓŻE
ROZDZIAŁ CZWARTY

ROZDZIAŁ CZWARTY

Weronika z bijącym sercem słuchała sygnału w telefonie. Czekała na połączenie z ojcem. Nie może spokojnie rozmawiać, ponieważ jest w mieszkaniu sąsiadki. W tych czasach policja miała już telefony, inni dawali łapówki, albo mieli inne dojścia do telekomunikacji, żeby tylko mieć w domu telefon.
W końcu usłyszała w słuchawce głos ojca.
- Co tam córka u ciebie słychać, mały zdrowy?
- Zdrowy, tylko mam sprawę do was.
- Jaka to sprawa?
- Mały będzie jechał do sanatorium, potrzebuję pieniędzy na wyprawkę.
- Oj córka, mu nie mamy pieniędzy, ale pogadam z mamą.
- Bardzo mi na tym zależy, sama też już wzięłam pożyczkę, ale to kropla w morzu potrzeb.
- Dobrze, coś wymyślimy i dam ci znać.
- Dziękuję tato, będę wam wdzięczna.
- Przecież nie zostawimy cię w potrzebie, zwłaszcza, że chodzi o dziecko.
Weronika odłożyła słuchawkę i łzy jej poleciały po policzkach.
Sąsiadka postawiła przed Weroniką szklankę z kawą.
- Wszystko będzie dobrze. Niech się pani nie załamuje, dzieci mają tylko panią.
- Nie daję rady, mąż ma wszystko gdzieś, lekarze wyciągają ręce, czuję się jakbym była między sępami. A ja toczę ciągle o coś walkę.
- Takie mamy życie, może zje pani sałatki?
- Nie dziękuję, nic nie przełknę.
- Dużo pani potrzebuje tych pieniędzy?
- Dużo, moja pożyczka pokryła część kosztów, a oni chcą wszystko nowe, to są duże sumy.
- Jak pani zabraknie, mogę pożyczyć parę tysięcy, mąż na pewno się zgodzi, wie, jakie ma pani warunki.
- Dziękuję, jest pani dobrą kobietą.
Weronika wróciła do domu i wzięła się za gotowanie obiadu. Co jak co, ale jeść dzieci muszą.
Na drugi dzień z samego rana, kiedy szykowała córkę do szkoły, a synka do żłobka, ktoś zapukał. Poszła otworzyć, i zobaczyła w progu mamę.
- Mama, ucieszyła się.
- Tak kochanie, mama, jakże inaczej.
Weronika ucieszyła się, dawno się nie widzieli, więc taka wizyta ucieszyła i dzieci.
- Przywiozłam ci pieniądze, musisz przecież wyprawić małego do sanatorium.
- Skąd wzięliście pieniądze?
- Trochę miałam grosza, o których nie mówiłam ojcu, ale w takim przypadku musiałam mu powiedzieć i ustaliliśmy, że damy tobie, bo to zacny cel.
Weronika ucałowała mamę i z radości zapomniała, że musi szykować się do wyjścia.
- Zostaw, ja zostanę z małym, a ty idź spokojnie do pracy.
Kiedy wróciła po piętnastej, na stole stał obiad, dzieci nakarmione i radośnie szczebiotały siedząc z babcią w pokoju pośród zabawek.
Jakże piękny to był widok.