DWIE PIĘKNE CIERNISTE  RÓŻE 

ROZDZIAŁ TRZECI

ROZDZIAŁ TRZECI

Weronika ze zmęczenia padała na przysłowiową twarz. Jest to dla niej czas trudny, ponieważ ze strachu mało sypia, czuwając przy łóżeczku synka.
Każdy jego oddech kontroluje, analizuje w myślach, czy to już zaczyna się atak, czy jeszcze nie. Uświadomiła sobie, że jest też odpowiedzialna za to, że dziecko choruje, i to ją najbardziej boli.
Biega zatem kilka razy w tygodniu do szpitala, na pogotowie, żeby ratować synka.
Paliła papierosy przez całą ciążą, teraz też nie jest lepiej. Ze zdenerwowania sięga po papierosa, i to ją uspokaja. W ten sposób usprawiedliwia siebie.
Andrzej nie lepszy. Zatem opary dymu i alkoholu wdychało dziecko cały czas.
Teraz wydaje wszystkie możliwe pieniądze na leczenie dziecka.
Prywatne leczenie kosztuje, dlatego nie jest w stanie o siebie zadbać. Nie kupiła sobie już od lat kilku żadnego ciuszka czy butów. Ma jedną sukienkę na niedzielę i święta, dwie spódniczki, które już dawno straciły swoją świetność, i kilka bluzek też na wytarciu. Dlatego też Andrzej z czystym sumieniem zdradza ją jak tylko nadarzy się okazja.
Ale to dla niej nc nie znaczy, ważne, żeby dziecko było zdrowe.
Dzisiaj idzie z synkiem do prywatnego lekarza. Stara się o sanatorium w Rabce.
Kiedy weszła do gabinetu, lekarka z uśmiechem wskazała jej krzesło po drugiej stronie biurka.
- Jest taka sprawa, wniosek już wysłany, niech pani czeka na pismo z sanatorium. Będzie dobrze, synek tam wyzdrowieje.
- Dziękuję pani, a ile to może potrwać, co noc boję się ataku astmy.
- Nie wiem, ale jest na cito zatem w pierwszej kolejności.
- Naprawdę? Weronka aż podniosła głos z radości - dziękuję jeszcze raz.
- Wie pani, zaczęła lekarka, może pani mi się za to odwdzięczyć.
- W jaki sposób?
- Pracuje pani między kierowcami, którzy jeżdżą za granicę, prawda?
- Tak, pracuję, i co w związku z tym?
- Może pani postarać się o kożuch dla mojego męża?
Weronika nie dowierzała, jak miałaby to zrobić? Wszystkie pieniądze wydaje na prywatne leczenie dziecka i jeszcze ma kupić kożuch, na który jej nie stać?
- Zobaczę co da się zrobić, do widzenia.
Radość z sanatorium dla dziecka mieszała się ze wściekłością, która coraz bardziej ją wypełniała. " Co ona sobie myśli, że ja śpię na pieniądzach?"
Nic nie mówiła Andrzejowi, bo praktycznie nie było z kim rozmawiać. Z czasem się wyciszyła, a wszystko przykryło aresztowanie Andrzeja. No cóż, doigrał się.
Teraz Weronika ma jeszcze mniej pieniędzy niż miała, a trzeba było wyszykować "wyprawkę" synkowi do sanatorium.
Czekała ją teraz nie lada gimnastyka, jak to zorganizować.
Nie było jeszcze telefonów komórkowych, był na klatce jeden telefon u sąsiadki, gdzie wszyscy jej zawracali głowę, a na koniec miesiąca rozliczali się z rozmów.
Weronika nie miała wyboru, musiała zadzwonić do rodziców.