DWIE PIĘKNE CIERNISTE RÓŻE
ROZDZIAŁ ÓSMY

 

ROZDZIAŁ ÓSMY

W domu zrobiło się gwarno. Kajetan okazał się dzieckiem temperamentnym. Wszędzie go było pełno. Ale Weronika zauważyła zmiany u syna.
Już go nie ciągnęło do kolegów, przychodził z pracy i zajmował się dziewczyną i jej dzieckiem. Razem robili wszystko.
Zauważyła również, że Kajetan jest dzieckiem zaborczym.
Kiedy syn siadał na wersalce, Kajetan dosłownie kładł mu się na plecy i powtarzał; mój tata, do chwili kiedy ktoś to potwierdził. Domagał się uwagi i ciągle chciał być w centrum zainteresowania.
Domagał się płacząc, krzycząc i robiąc różne rzeczy, które potem trzeba było naprawiać.
Weronika była zmęczona tymi krzykami, dlatego wolała siedzieć w pokoju.
Nie chciała im zwracać uwagi, bo niby co mieliby zrobić? Trzeba było to niestety przeczekać.
A kiedy przyszedł czas iść do szkoły, trzeba było odprowadzać małego i odbierać. Często też Kajetan chodził do swoich dziadków, bo przecież to z nimi był zżyty, a nie z Weroniką.
Weronika coraz bardziej przyzwyczajała się do Kajetana. Była już dla niego też babcią, co ją bardzo cieszyło.
Nie miała swoich wnuków, to chociaż jeden nazywa ją babcią. To nic, że nie syna, przecież dzieci kocha się za nic, za to że są.
Pewnego razu przyszedł syn do jej pokoju z wiadomością, która zaniepokoiła Weronikę.
- Mamo, chcemy się wyprowadzić i na próbę zobaczyć czy damy radę żyć ze sobą tak na poważnie.
- A teraz to nie na poważnie?
- Chodzi o to, czy damy sobie ze wszystkim radę samodzielnie.
-Jak musicie, to co ja mam do gadania.
Weronika poczuła się strasznie. Córka się wyprowadziła i z mężem kupili sobie mieszkanie, teraz syn się wyprowadzi. Poczuła się porzucona i niechciana, ale nic nie pokazywała po sobie.
Najgorszy był ten dzień, kiedy już nie było syna w domu, i Weronika poszła do sklepu po zakupy.
Weszła z koszykiem między regałami, i nie miała pojęcia co ma kupić.
Nie potrzebowała teraz dużych zakupów, tylko co ma wziąć?
Wyszła ze sklepu. Nic nie kupiła. Szła ulicą, a łzy same płynęły po policzkach. Co za koszmarne uczucie. Zdała sobie sprawę, że jej dzieci dorosły do samodzielnego życia i już jej nie potrzebują, to ona bardziej potrzebuje ich. Ale przecież nie będzie się upominała czy mówiła o swoich bolączkach emocjonalnych.
Jakiś etap w życiu się kończy, zaczyna się coś nowego, z czym Weronika musi sobie sama poradzić.
Syndrom opuszczonego gniazda musi pokonać.
Za parę miesięcy syn wrócił z dziewczyną i dzieckiem.
- Mamo, będzie taniej mieszkać z tobą.
- Pewnie, że taniej.
Weronika znowu musi się przyzwyczaić do gwaru, zajmowania łazienki, kuchni.
A było tak spokojnie.