DWIE PIĘKNE CIERNISTE RÓŻE
ROZDZIAŁ SZÓSTY

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Weronika nie daje sobie rady z finansami, problemami i dorastającym synem. Z grzecznego, miłego dziecka stał się łobuziakiem.
Zaczął ćwiczyć, walić w worek, który był uwieszony sufitu w jego pokoju.
W końcu doszło do tego, że rzucił szkołę i zaczął zajmować się czymś, co nie do końca rozumiała.
Winiła za to to wszystko siebie, ponieważ nie umiała zapewnić dzieciom praktycznie niczego. Stała się wrakiem człowieka. W końcu doszło do tego, że straciła kontakt z rzeczywistością.
Był to dla niej trudny czas, ponieważ zdawała sobie sprawę, że niszczy własne dzieci przez swoją nieudolność.
Choroba przykuła ją do łózka na cztery lata. W tym czasie przeszła  udar, raka, który na szczęście był operacyjny. Potem jeszcze czekały ją zabiegi pod narkozą, które poprawiały jej jakość życia.
Powoli wracała do formy, ale to był bardzo długi okres czasu.
Kiedy uporała się z depresją, zaczęła wychodzić z domu i podziwiać przyrodę, ponieważ była to wiosna, piękna wiosna.
Pewnego dnia syn przyprowadził do domu dziewczynę.
Weronika nie dowierzała, przecież on jest jeszcze dzieckiem!
- Mamo, Magda od dzisiaj mieszka z nami, powiedział, i zaciągnął dziewczynę do swojego pokoju.
- Ej, jak to będzie mieszkała?
- To jest moja dziewczyna.
Musiała się z tym pogodzić. Dobrze, że córka nie sprawia kłopotów, inaczej by się załamała.
Ale takie młodzieńcze miłości zazwyczaj kończą się szybko, dlatego odetchnęła kiedy się rozstali.
Jednak nie takie to proste, ponieważ zaczęły przychodzić różne dziewczyny i chłopcy wątpliwej reputacji.
Zastanawiała się, kiedy to się skończy i czy nie skończy się czasem drastycznie. Nie mogła się z tym pogodzić.
Któregoś dnia złapała syna na paleniu papierosów.
- Co ty robisz, po co było to leczenie, wydawanie pieniędzy i wożenie cię do Rabki?
Rozpłakała się. Syna widocznie wzruszyły łzy matki, bo powiedział, że to nie jego papierosy i już nie będzie palił. Dotrzymał słowa.
Ale wydawało się jej, że chyba ma do czynienia z narkotykami, ponieważ znalazła u niego w pokoju czarną od dymu fifkę.
- Co to jest, krzyknęła?
- To nie moje, to kolegi.
- Co ty wyprawiasz, nie wiesz do czego prowadzą narkotyki?
- Mówiłem ci, że to nie moje.
Weronika nie miała siły, aż do momentu kiedy dostała wiadomość, że syn jest na granicy zatrzymany przez niemiecką policję.
Było po północy kiedy biegła wałem na most, żeby zabrać syna, niestety, kazali jej rano przyjść do sądu niemieckiego.
Niestety nie poszła, bo nie znała ani języka ani adresu, a poza tym, nie była w stanie nawet wyjść z domu.
Późnym popołudniem wrócił do domu z wyrokiem.
To nie wszystko, ponieważ jeszcze miał jakieś przewinienia w Polsce,  o których nie miała pojęcia. Dostał karę, dlatego przyszło mu zapłacić sporą sumkę. A ponieważ Weronika nie miała pieniędzy musiał sam zarobić.
Okazało się że byli z nim tacy dobrzy koledzy, dlatego zwalili winę na jej syna, i teraz on ponosi całą odpowiedzialność.
Weronika pomyślała, że chyba to dobra nauczka na przyszłość.