xxx - KROK DO OTCHŁANI 1

WSTĘP
 
Świat jest pełen niespodzianek, bólu i łez. Czasami zastanawiam się, po co przyszłam na świat, skoro nie dał mi nic, czego mogłabym teraz się uchwycić, żeby uchwycić sens mojego życia.
Patrzę w przyszłość, widzę pustkę, nic mnie już nie czeka, czy mój mózg czegoś nie zauważa i nie koduje?
Nie nazywam tego  obojętnością, tylko  rozpaczą, która wręcz we mnie krzyczy, upomina się o coś, czego nie umiem nazwać.
Opiszę jak przez wiele lat można męczyć się i nie wiedzieć do czego to zmierza.
Mózg chyba sam już nie umie sobie poradzić, więc wyciska latami ze mnie życiowe soki, doprowadzając do rozpaczy.
Kanwą tego opowiadania są realne moje przeżycia, ale wplotę też trochę fikcji i fantazji. Będę też pisała łagodnie żeby nie wyszło drastycznie, aby rozliczanie się z tą częścią mojego życia ponownie mnie nie zdołowała.
                                                                                                      Autorka
 
ROZDZIAŁ 1
 
Ala cichutko zamknęła drzwi do pokoju i poszła do kuchni, gdzie przy stole siedział jej mąż Romek.
Opadła na krzesło i cicho westchnęła.
- Zasnęła, zapytał?
- Tak, w końcu zasnęła, ale na jak długo?
- A mnie skąd wiedzieć?
- Co się z nią dzieje?
- Nie wiem, jutro się dowiemy.
- Wiesz, zaczął Romek, coś musiało się zdarzyć, bo skąd takie coś u niej?
- Pamiętam, kiedyś moja mama tak się zachowywała, ale ona była wtedy stara.
- Ala, ja się na tym nie znam, tylko czy to może być dziedziczne?
- Nie wiem nawet co to jest, to jak mam wiedzieć czy to dziedziczne.
- Idziemy spać, rano trzeba szybko wstać, na którą godzinę mamy tam być?
- Na ósmą.
Ala poszła spać do pokoju Bereniki, żeby być blisko, a jej mąż Roman poszedł do sypialni.
Pochyliła się nad córką i ujrzała twarz mokrą od łez.
"Ona płacze we śnie" - co się dzieje?
Położyła się na drugiej wersalce i zasnęła. 
Kiedy rano szykowali się do wyjazdu, Berenika siedziała na krześle wpatrzona w ścianę i nic, ani słowa z siebie nie wydała.  
Dzieci Bereniki zostały pod opieką jej brata i bratowej.
Kiedy zajechali do przychodni Ala weszła do gabinetu i opowiedziała lekarzowi co się dzieje z jej córką.
- Niech pani ją przyprowadzi, powiedział lekarz.
Kiedy Berenika weszła do gabinetu, poprosił Alę, żeby ich zostawiła.
Ala choć niechętnie wyszła do poczekalni, gdzie Romek jakby pytał wzrokiem; co się dzieje?
- No co, chciał z nią sam porozmawiać.
- Przecież ona nic nie mówi.
- Nie wiem, widocznie mają swoje metody.
Za jakąś godzinkę pielęgniarka poprosiła rodziców do gabinetu, gdzie lekarz dał im skierowanie do szpitala psychiatrycznego na oddział nerwic.
- Moja córka nie jest wariatką, obruszył się Romek.
- Państwa córka jest ciężko chora, jak sobie sami poradzicie? To nie jest moje widzimisię, tylko  nie ma  innego wyjścia, jeśli chcecie państwo, żeby ona żyła.
Tego się nie spodziewali, myśleli, że to jakiś chwilowy zły nastrój, ale że umrze, nigdy.
- Ale dlaczego ona z nami nie rozmawia?
- Proszę jutro pojechać do szpitala, to jest pilna sprawa. Nie mogę z państwem na ten temat już rozmawiać, obejmuje mnie tajemnica lekarska, córka jest pełnoletnia.
Wyszli z gabinetu i żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć, dlaczego to wszystko jest takie zagmatwane?
Nie mieli pojęcia, że w dużej mierze przyczynili się do tego stanu zdrowia córki.
W domu, Berenika od razu schowała się w pościeli, Romek rozmyślał nad dniem dzisiejszym, a Ala wzięła się za obiad.
Musiała jeszcze spakować według listy rzeczy dla Bereniki do szpitala, a rano mają niecałe sto kilometrów aby zawieść córkę. 
Jak Berenika to przyjmie, czy będzie chciała zostać?