XXX KROK DO OTCHŁANI 10

ROZDZIAŁ 10
 
Berenika siedziała w dyżurce pielęgniarek i odpowiadała na pytania. Tylko nie było to łatwe, ponieważ jej umysł jakby się wycofał. Dlatego nie chciały panie jej męczyć i zaprowadziły ją do pokoju.
- Berenika, krzyknęła jedna z kobiet ?
- Tak, nazywam się Berenika, a ty kim jesteś?
- Jagoda, nie poznajesz mnie?
Poznała po głosie, ale nie po twarzy.
- Czy my jesteśmy już takie stare?
- Nie jest jeszcze tak źle - odpowiedziała Jagoda.
Tuliła przyjaciółkę, która była obojętna na te czułości, chciała, żeby dały jej spokój,  chce się położyć.
- O nie kochana, powiedziała Jagoda, nie będziesz leżała, pójdziemy na spacer, opowiesz mi co u ciebie się działo. 
- Kiedy przyjechałaś na oddział, zapytała Berenika?
- Dopiero jestem od tygodnia, ale jak widzisz, już czuję się dobrze, z tobą też tak będzie, zobaczysz.
- Jagoda, położę się, po obiedzie pójdziemy na spacer.
- Jak musisz to się połóż, ale się Kamil ucieszy.
- On też znowu tu jest?
- Tak, też dopiero co przyjechał, zatem będziemy sobie chodzić na spacerki.
Berenika już nic nie słyszała, wtulona w poduszkę, zasnęła. Jednakże nie dane jej było zbyt długo pospać, ponieważ siostra oddziałowa zawołała ją na rozmowę w psychiatrą. Będzie miała ustawiane leki i być może będzie chodzić na zabiegi.
Z dużym wysiłkiem podniosła się i w asyście siostry oraz Jagody poszła na badania i rozmowę.
Lekarz popatrzył na nią spod okularów i spokojnym głosem zapytał; "Czy naprawdę życie jest tak uciążliwe, że chciała pani odejść z tego świata?"
- Nie widziałam sensu życia, dla wszystkich byłoby lepiej jakby mnie już nie było. Jakby mnie nie uratowali, już miałabym spokój.
- Ma pani dzieci, prawda?
- Tak, ale one są już dorosłe, nie potrzebują mnie.
- Nie będę pani męczył pytaniami, ale kiedyś do tego wrócimy. Dostanie pani leki, i zakaz opuszczania oddziału, to na razie, dodał, ponieważ zauważył wystraszone oczy Bereniki. Muszę być pewien, że już nie będzie pani próbowała się zabić.
Berenika szła korytarzem z opuszczoną głową jakby kontrolowała czy czegoś nie ma pod nogami.
- Ojej, bo mnie staranujesz.
Berenika podniosła głowę i poznała Kamila. Jak on wygląda - pomyślała -  nic się nie zmienił.
- Nie poznałaś mnie, zapytał?
- Poznałam, tylko nie mam siły rozmawiać, przepraszam.
Ominęła przyjaciela i poszła do pokoju, gdzie Jagoda czekała na wieści.
- I co ci powiedział?
- Mam nie wychodzić z oddziału.
- Dlaczego,?
- Ponieważ miałam próbę samobójczą.
Jagoda podeszła do niej i się przytuliła - tylko mi tu nic nie próbuj robić, bo cię zabiję.
Berenika uśmiechnęła się i położyła się na łóżku, tuląc się do poduszki.
Za parę minut rozległ się gong, czas na obiad.