XXX KROK DO OTCHŁANI 8

ROZDZIAŁ 8
 
Berenika otworzyła z rana oczy i nie do końca rozumiała co się dzieje - gdzie ona jest? 
Od kiedy znalazła się w szpitalu, rano otwierając oczy miała obok siebie Jagodę. Teraz ktoś obok niej spał.
Pochyliła się nad twarzą i uzmysłowiła sobie, że śpi z dziećmi i dotarło do niej, że jest już w domu.
Powoli wstała z wersalki i poszła do kuchni, gdzie przy stole siedzieli jej rodzice popijając kawę.
- Wstałaś już, zapytała ją mama?
- Tak, trochę brutalne to obudzenie, ale jestem szczęśliwa, że mam was przy sobie.
- Kochanie, my z ojcem wracamy do siebie, zakupy ci zrobiliśmy, a dziećmi potrafisz się zająć?
- Tak, dam sobie radę, dobrze się czuję.
Berenika jednak poczuła ukłucie niepokoju - czy faktycznie sobie poradzi?
- Jesteś silną babą - powiedziała jej kiedyś psycholog, kiedy miała wątpliwości, czy życie poza szpitalem jest dla niej bezpieczne. Teraz wie, że da sobie radę, jeśli tylko bodźce zewnętrzne jej nie dopadną. Czuje się jakby w bezpiecznym kokonie, odgrodzona od złego.
- Mamusiu! Usłyszała synka, który po obudzeniu zapewne przypomniał sobie, że mama jest już w domu.
Poderwała się z krzesła, i poszła do pokoju.
- Dzień dobry moje skarby.
- Już nigdzie nie pojedziesz mamusiu?
- Nie, nie pojadę, będę dzisiaj z wami gotować obiadek, bawić się, a jak zechcecie pójdziemy na plac zabaw.
Wprawdzie córka chodziła już do szkoły, a synek do przedszkola, jednak wolała mieć ich pod kontrolą jakby się bała, że ktoś jej zabierze dzieci.
- Moje słoneczka, pożegnajcie się z babcią i dziadkiem, jedziemy już do siebie - słowa mamy zabrzmiały smutno, ale wiadomo było, że chcą już pojechać do swojego domu na wieś, gdzie się czują najlepiej.
- Mam nadzieję, że na drugi tydzień przyjedziecie do nas - rzucił na odchodnym ojciec Bereniki.
- Tak, przyjedziemy w piątek, jak córcia wróci ze szkoły a synka odbiorę z przedszkola.
- To czekamy na was, pa pa kochani.
Drzwi zamknęły się za rodzicami a Berenika poczuła niepokój. Poczuła się rzucona na głęboką wodę, i musi dać sobie radę sama.
Ręce zaczęły jej drżeć, ale wiedziała, że musi sobie poradzić, dzieci nie mogą widzieć jej niepokoju.
Wzięła tabletkę i za parę minut była całkiem spokojna. Mogła zająć się dziećmi.
- Kochane moje bąbelki, robimy obiadek, cóż to babcia nam kupiła?
Dzieci stały obok Bereniki i z zaciekawieniem zaglądały do torby z zakupami.
- O, zobaczcie co babcia z dziadkiem wam kupili?
- Cukierki, ucieszyły się dzieciaki.
- Ale cukierki po obiedzie - Berenika delikatnie wyjęła cukierki z ręki córki - Pomożecie mamie gotować?
- Tak, tak, szczebiotały skarby, które dla niej były wielką miłością.
Dzień za dniem upływał spokojnie. Córka szła do szkoły, syn do przedszkola, a Berenika zajmowała się domem, zakupami, ot taka codzienność kobiety w domu.
Czas szybko biegł, a w życiu Bereniki i jej dzieci póki co trwała błoga sielanka.