xxx - KROK DO OTCHŁANI 2

ROZDZIAŁ 2
 
Proszę cię, wejdź - powiedziała pielęgniarka do Bereniki otwierając drzwi do pokoju. 
- Dziewczyny, macie nową koleżankę, zaopiekujcie się nią.
- Siostro, ale dlaczego do nas, przecież ona wygląda jakby nic do niej nie docierało - powiedziała Zosia, która jest najdłużej na oddziale i powoli szykuje się do opuszczenia szpitala, pełna nadziei i energii.
- A ty jaka byłaś jak tu trafiłaś pół roku temu?
- Siostrzyczko, już dobrze, zaopiekujemy się nią.
- Jak masz na imię, zapytała Berenikę?
- Berenika, wycedziła przez zaciśnięte zęby i skuliła się na łóżku.
- Ciężko będzie siostro, ona nic nie kuma.
- Spokojnie, nie takie przypadki wychodziły ze szpitala w dobrym zdrowiu, i z radością wracały do domu.
- To prawda siostro, tylko często wracają, zobaczy siostra na Darię, już czwarty raz  jest na oddziale.
- Dosyć narzekania moje panie, odparła siostra Kasia, zaraz obiad, przyprowadźcie Berenikę na stołówkę.
Siostra Kasia w swojej długoletniej pracy miała duże doświadczenie z chorymi na różne dolegliwości psychiczne. Dlatego wiedziała, że będzie ciężko z Bereniką, ponieważ ma zdiagnozowaną depresję. Wiedziała, że mimo wszystko psychiatrzy i psycholodzy z pomocą personelu oddziału dadzą sobie radę, tylko trzeba czasu.
Berenika w tym czasie zapadła w półsen. Słyszała co dzieje się wokół niej, jednak nie była w stanie wykrzesać z siebie chociażby jednego zdania.
Koleżanki z kolei rozmawiały o niej jakby jej nie było.
- Ciekawe skąd ona jest, zapytała Zosia Darię?
- Nie wiem, ale poczekaj, pójdę do siostry, zapytam -  i już jej nie było.
- A co ty myślisz o niej, słowa te Zosia skierowała do Bożenki?
- Nie wiem, ale dobrze nie jest, jak warzywo.
- Już wiem skąd jest, powiedziała Daria, ze Słubic.
- I nie znasz jej, powiedziała Zosia?
- Nie znam, przecież Słubice nie są wioską, może nawet nie spotkałyśmy się nigdy na ulicy.
- Ale macie zmartwienie, dodała Bożenka, co za różnica z jakiego miasta.
- W sumie to masz rację, ważne żeby można było z nią wytrzymać w pokoju.
- Przecież ona nic nawet nie mówi.
- Kiedyś zacznie, ciekawa jestem jaka jest i dlaczego zachorowała?
- Zależy kiedy pójdzie na grupę i z kim będzie na grupie.
- Do tej pory to nas już nie będzie na oddziale. Wiecie, już tęsknię za dziećmi i za mężem.
- Przez niego tu jesteś i tęsknisz, nie rozumiem  ciebie?
- Nic nie poradzę, tęsknię i już, obruszyła się Zosia.
W tym momencie rozdzwonił się sygnał wołając na obiad.
- Wstawaj idziemy na obiad, powiedziała Zosia, potrząsając ramieniem Bereniki.
- Nie jestem głodna - odparła.
- Tutaj nie ma czegoś takiego, jak "nie jestem głodna", wstawaj.
Berenika nie miała siły, więc nic nie odpowiedziała.
- Wstawaj, nie dawała za wygraną Zosia, obiecałam siostrze że cię przyprowadzę. Nie odpuszczę. Chcesz być  karmiona na siłę?
Berenika z wielkim wysiłkiem usiadła na łóżku, wsunęła stopy w kapcie i oparta na ramieniu Zosi, poszła na stołówkę.
Wszystkie oczy były skierowane na nią. Ktoś nowy zawsze wzbudza ciekawość. 
Kiedy Zosia podstawiła pod jej nos talerz z zupą, Berenika nie chciała nawet spróbować. W tym momencie podeszła siostra Kasia i usiadła obok niej, i łyżka po łyżce wkładała w jej usta zupę. Berenika łykała, chociaż z wielkim trudem.
Kiedy przynieśli talerz z drugim daniem, Berenika odmówiła jedzenia.
- Nie dam rady, broniła się, nie przełknę więcej. 
Siostra odpuściła, i tak Berenika zjadła prawie talerz zupy.