XXX KROK DO OTCHŁANI 6

ROZDZIAŁ 6
 
Tego wieczoru na oddziale będzie wesoło. Część pacjentów przygotowało konkursy, zabawy i dobrą muzykę, zatem szykuje się niezła zabawa. Kto już zdrowy na tyle, że nie przeszkadza muzyka ani gwar, będzie się bawił na całego. Śmiechu i krzyków przez najbliższe cztery godziny będzie co niemiara.
- Berenika, zapytała Jagoda, w co się ubierzesz?
- Nie wiem, odparła Berenika, chyba tę czarną spódniczkę i bluzkę.
- W tej spodniczce wyglądasz wystrzałowo, pochwaliła Dorota.
- Robimy herbatę czy kawę, zapytała Berenika?
- Ja kawę, odparła Jagoda.
- A ja herbatę, dodała Dorota.
Zatem po kolacji wszystkie trzy były wyszykowane jak na randkę. Nie wiedzieć dlaczego wszystkie kobiety na oddziale chciały w ten jedyny wieczór tygodnia, wyglądać wystrzałowo. 
Panowie też domyci, w odświętnych strojach, pachnący, zasiadali w świetlicy i strzelali oczami w lewo i prawo, a potem dyskutowali między sobą, która z koleżanek w niedoli, wyglądała wyjątkowo. 
Przewodnicząca otwierała wieczorek i zaczynały się tańce, zabawy, konkursy.
Czas szybko mijał.
Towarzystwo po dwudziestej drugiej lądowało w pokojach, ale gwar nie cichł, było o czym opowiadać.
Zatem powoli pacjenci oddziału dochodzili do zdrowia.
Niestety, jeszcze długa droga do całkowitego wyleczenia, ale już widać ewidentną poprawę.
Zasypiali późno, bo emocje powoli się wyciszały.
Następnego dnia zajęcia jak zawsze w grupach. 
Najczęściej omawiało się wieczorek, i uwagi jakie zdołali uchwycić podczas tych czterech godzin.
Po obiedzie kto dostał przepustkę, mógł się szykować do wyjazdu do domu.
Berenika z Jagodą nigdzie się nie wybierały, jeszcze nie pora na kontakt z szarą rzeczywistością.
- Tęsknisz za dziećmi, zapytała Jagoda?
- Tak, odparła, bardzo, ale nie dałabym rady się nimi zajmować. 
Berenika wtuliła głowę w poduszkę i zaczęła płakać.
- Nie płacz, przecież niedługo je zobaczysz.
- Dlaczego mnie musiało to spotkać? - Berenika zaczęła roztkliwiać się nad sobą.
- A dlaczego mnie, odparła Jagoda?
- Życie nie jest sprawiedliwe - Berenika otarła dłonią oczy i przytuliła się do Jagody.
- Nie możemy się załamywać, musimy myśleć o dzieciach - Jagoda pogłaskała Berenikę po włosach i odsunęła ją od siebie - dosyć płaczu, idziemy na spacer.
-  Dobrze, idziemy, odparła, ale nad jezioro.
- Pójdziemy nad jezioro, tylko musimy powiedzieć siostrze.
Wyszły z oddziału a letni, łagodny wiatr ochładzał im twarze. Po chwili dołączył do nich kolega z grupy, który również nie otrzymał zezwolenia na wyjazd do domu.
We troje było im weselej, bo Kamil nie pozwolił rozmawiać o przykrych sprawach, sypał dowcipami jak z rękawa, co rozładowało napięcie jakie w sobie miały dziewczyny.
Wesoło i radośnie spędzili ten czas nad jeziorem, i ledwo zdążyli na mierzenie ciśnienia.
Wieczorem we troje zagrali w karty, przy których się posprzeczali, aż w końcu minęła dwudziesta druga i czas szykować się do spania.
Minął następny tydzień na oddziale.
Berenika miała czas na przemyślenia, na rozmowy z przyjaciółką, i podejmowanie trudnych decyzji.