XXX KROK DO OTCHŁANI 4

ROZDZIAŁ 4
 
- Berenika, zapraszam do siebie -  powiedziała pani psycholog otwierając drzwi pokoju, w którym mieszkały  we trzy, Berenika, Dorota, Jagoda. Poprzednie współlokatorki odeszły już do domu, a przyszły nowe, z którymi Berenika będzie miała o czym rozmawiać. 
Teraz spokojnie, bez pośpiechu podniosła się z łóżka i poszła na zajęcie psychoterapeutyczne.
Jest już w takim stanie, że może myśleć logicznie i nie zamykać się w sobie, ale na to trzeba było czasu.
             Weszła do pokoju, w którym odbywały się zajęcia. Na krzesłach, materacach siedzieli lub półleżeli pacjenci. Większość z nich po dramatycznych przejściach, z którymi nie poradzili sobie w codziennym życiu. Berenika rozumiała, że nie jest łatwo, a terapia wymagała wysiłku umysłowego. Ale wszyscy byli na lekach, więc myślenie nie było wysokich lotów, dlatego wszystko szło mozolnie, ale z postępami, czasami nikłymi, ale były.
- To co, zaczynamy? Kto pierwszy  opowie jak minął dzień, czy coś się zadziało?
Pani psycholog była łagodnego usposobienia, ale sukcesywnie dążyła do celu, dlatego nikogo nie omijała nawet przy takich rozmowach.
-  To ja zacznę, powiedziała Berenika.
- Dobrze, zatem słuchamy.
- Wczoraj wieczorem miałam wrażenie, że się zapadam, lęki mnie przykuły do łóżka, poszłam potem do pani pielęgniarki i dała mi tabletkę.
- Potrzebna ci była ta tabletka?
- Tak, po niej lęki minęły.
- Już wam tłumaczyłam, że po piętnastu minutach lęki samoistnie znikają, pamiętacie?
- Wydawało mi się, że to trwa wieki a nie piętnaście minut, odparła Berenika.
- Dobrze, już dobrze, kto następny?
- Wczoraj zadzwonił do mnie mąż - powiedziała Jagoda, chce żebym przyjechała na niedzielę.
- Ale jeszcze nie dostaniesz przepustki, wiesz o tym?
- Tak wiem, on tego nie rozumie. Mówi, że nie radzi sobie z dziećmi i z domem. 
- Co ci zawsze mówił, jak prosiłaś go o pomoc?
- Że siedzę tylko w domu i marudzę, a on musi ciężko pracować na nas.
- To teraz zobaczy jakie to jest łatwe siedzieć w domu z dziećmi.
- Tylko się nad nim nie lituj -  dodała Dorota - oni myślą że samo się robi, to niech teraz posmakuje tych dobroci.
- A co ty myślisz Berenika, na takie zachowanie męża Jagody, zapytała pani psycholog?
- Wiem jedno, to są dupki, którzy myślą tylko o sobie, reszta ich nie obchodzi. Im ma być dobrze, wygodnie i zero problemów domowych, bo oni pracują.
Berenika dostała dziwnych drgawek na samo wspomnienie swojego męża, który w sposób podły zachowywał się wobec niej i ich dzieci.
- Berenika, spokojnie, pani psycholog wzięła ją za rękę, musisz postarać się panować nad nerwami.
- To jakoś samo przychodzi.
- Berenika poszła do pokoju pielęgniarek i dostała tabletkę, po której mogła wracać na zajęcia.
Temat postawy mężów w domach rozgorzał na całego, a było o czym mówić, i rozważać jak się zachowywać aby nie tylko im było w związkach dobrze.
Nie wiedzieć kiedy zleciały cztery godziny zajęć, które zakończył gong na obiad. 
Wygłodniałe bractwo ruszyło na stołówkę i zapadła cisza, słychać było odgłos sztućców uderzających o talerze. W tamtych latach obiady były jeszcze smaczne i można było się porządnie najeść.
Po obiedzie leki i do pokojów odpocząć, potem będzie aerobik.
Berenika polubiła ten sposób spędzenia czasu. Muzyka rozbrzmiewała, a całe towarzystwo z oddziału wyciskało z siebie siódme poty. 
- Berenika, pójdziemy na spacer, zapytała Jagoda?
Jagoda przywiązała się do Bereniki, wszędzie tam, gdzie szła Berenika, zaraz za nią zjawiała się Jagoda. Stały się przez ten czas nierozłączne.

 


Załóż własną stronę internetową za darmo Webnode