MOJE MAŁE PIEKŁO - ROZDZIAŁ ÓSMY

ROZDZIAŁ 8
 
W szpitalu po porodzie dostałam wysokiej gorączki, dlatego nie mogłam karmić. Przez tydzień nie pokazali mi dziecka, a ja odchodziłam od zmysłów. Kiedy pytałam lekarza, co z moją córeczką, odpowiadał, że jest dobrze, tylko nie mogę dostać córki z powodu mojego stanu zapalnego. 
         Po dwóch tygodniach wychodziłam do domu ze swoim maleńkim skarbem.  Po mnie przyjechała mama i mój mąż.
Oboje źli jak osy, nie odzywali się do siebie. Coś było nie tak, ale ani mama, ani mąż nic nie mówili. W ich spojrzeniach widać było gromy.
Pojechałam do domu, który wynajął mąż, aby już nie mącić spokoju mojej teściowej.
W domu mąż nas zostawił, i jak stwierdził, idzie do rodziców i już go nie było.
- Córka, jak długo masz zamiar wytrzymywać postępowanie tego łajdaka?
- Mamo, a co mam zrobić, zobacz, jest dziecko.
- Myślisz, że on się przejmuje tobą czy dzieckiem, jego tu nie ma, wróci zapewne nachlany.
- Tego nie wiesz.
- Wiem córka wiem, on się nie zmieni, będzie cię gnoił, ponieważ w ten sposób chce pokazać swoją wyższość, a
   to tylko zwykły gnojek. A nie mówiłam, że tak będzie, nawet męża nie umiałaś sobie wybrać, tylko takie coś.
- Nie dobijaj mnie mamo, chcesz mi pomóc czy zdołować.
- Martwię się o ciebie, i o maleństwo.
- Od kiedy ty się o mnie martwisz?
- Zawsze się martwiłam tylko tego nie umiałam okazać.
- Tak? Ale Zosi i Karolowi potrafiłaś?
- Chcesz się pokłócić, bo nie rozumiem.
- Mamo, nie chcę się kłócić, tylko ty nie wiesz co ja musiałam znosić, i to też z twojego powodu.
- Dosyć tego, przewinę małą, a ty rozpal w piecu, bo inaczej zamarzniecie, bo jak widzisz, twojego męża tu nie ma.
W końcu mama pojechała, zostałam sama z dzieckiem. Obolała, zmęczona i obarczona wieloma obowiązkami.
Leszek wrócił wieczorem, i jak twierdził, rodzinnie opijali narodzenie dziecka.
- Ile tygodni chcesz opijać dzieciaka?
- Ile się da, zaśmiał się. A poza tym, co cię to obchodzi, zajmij się domem i dzieciakiem, bo teraz to tylko ja pracuję na wasze utrzymanie.
Podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz z otwartej ręki - a to, żebyś pamiętała, że jesteś nikim, masz mnie słuchać i tyle.
      Nie wiedziałam jak mam się zachować. To uderzenie było poniżeniem, zniewoleniem, i zapewnieniem, że to dopiero początek tresury.
Kiedy następnego dnia przyszła do nas teściowa, mąż był w pracy. Poskarżyłam się na niego.
Wtedy teściowa zaczęła mi opowiadać jak to jej mąż, a mój teść znęcał się nad nią. Do tego stopnia, że potrafił być ją łańcuchem
- Dlaczego oni tacy są?
Tutaj teściowa opowiedziała mi jak to było na Wołyniu, skąd pochodzą. I opowiadając, pokazała mi, skąd takie zachowanie, po prostu to mieli we krwi?
Mąż często po pijaku mówił do mnie: "Jestem Ukraińcem, mogę zrobić z tobą wszystko".
Nie wiem ile w tym prawdy, ale wiem jedno, że do dzisiaj mam uraz nawet na dźwięk ukraińskiego języka.
Jednego razu podsłuchałam rozmowę mojego męża z jego mamą.
- Synek, kobietę trzeba sobie wychować inaczej będzie ci fikać. A jak będziesz chciał znaleźć sobie kochankę, to ona nie musi o tym wiedzieć.
- Mamo, ale ja po pijaku nie wiem co robię, jeszcze jej krzywdę zrobię.
- Nic jej nie będzie, a spokornieje.
Nie dowierzałam, i to mówiła kobieta, która co tydzień siedziała w pierwszej ławce w kościele, a codziennie odmawiała różaniec.
Nie lepsza była szwagierka, która lubiła ze mnie się naśmiewać, wtedy czuła się lepsza ode mnie, kobieta, która nie skończyła piątej podstawowej.
Musiałam to wszystko znosić, cóż mogłam zrobić, nie umiałam wyrwać się z tego piekła, mojego piekła na ziemi.
Poniżana, wyśmiewana, upokarzana, poddańczo uległa brnęłam coraz głębiej w tą beznadziejną otchłań.
Jedno pasmo udręk. Coś mu się nie podobało, szedł pić, kiedy przyjdzie, nigdy nie wiedziałam. Strasznie się bałam, ponieważ po powrocie nie przebierał w słowach i czynach. Byłam w jego oczach kur..ą, szmatą, rozlazłą krową i innymi jeszcze epitetami mnie obrzucał.
Ale to nie koniec, po prostu mnie bił, potem przepraszał, klękał na kolanach, przynosił kwiaty i wszystko zaczynało się od nowa.