MOJE MAŁE PIEKŁO - ROZDZIAŁ PIĄTY

ROZDZIAŁ 5
 
Czas szybko upływał. Nie wiadomo kiedy nastał listopad, zatem do ślubu i wesela zostało trochę więcej jak miesiąc. Nie jesteśmy gotowi na te wydarzenia. Nie mamy nic przygotowane, jakby nie było istotne to, co nas wkrótce czeka.
Zaczęłam zastanawiać się, czy mama czasami nie ma racji?
Może to małżeństwo nie jest nam pisane, ale oboje z Leszkiem nie rozmawiamy na ten temat.
W końcu za przygotowania wzięli się nasi rodzice, a bardziej rodzice Leszka.
- Macie obrączki, zapytała nas mama Leszka, kiedy pewnej niedzieli jedliśmy u rodziców obiad.
Popatrzyłam na  Leszka a on na mnie. Żadne z nas nie miało odwagi cokolwiek powiedzieć. 
W końcu tato Leszka odezwał się - Leszek, weźcie pojedzcie do Zielonej Góry, na co czekacie?
- Ale kiedy mamy jechać, przecież oboje pracujemy?
- Ja mam was uczyć jak to się robi? Bierzecie urlop i załatwiacie swoje sprawy. A poza tym, ciągnął dalej tato Leszka, u księdza już byliście, wiecie, że trzeba czekać na ślub miesiąc czasu?
- Aniu, powiedział do swojej żony, kiedy oni myślą to wszystko załatwić?
- Oj Janku, trzeba ich trochę pogonić, to jeszcze dzieciaki.
Rozmawiali o nas jakby nas nie było. Ale zrozumiałam, że już nie ma odwrotu. Poczułam się jakby osaczona ze wszystkich stron. Z jednej rodzice Leszka, z drugiej moi rodzice, i każde z nich miało coś do powiedzenia.
Po obiedzie zauważyłam mamę Leszka jak siedziała w kącie kuchni z różańcem w dłoni. Przeszłam cicho, żeby jej nie przeszkadzać. W tym momencie wpadły dzieciaki siostry Leszka i  głośnymi krzykami rozproszyły panią Anię. Poderwała się ze stołeczka, chwyciła za pasek który wisiał obok drzwi i zaczęła ich bić. Dzieciaki rozpłakały się.
- Trzeba od dziecka uczyć posłuszeństwa, burknęła i jakby nigdy nic wróciła do przekładania paciorków.
Byłam w szoku. U nas w domu nie było kar cielesnych, raczej emocjonalne. A tu proszę, biją dzieciaki. Ciekawe czy między sobą też się biją? Jakie niespodzianki jeszcze mnie czekają? 
               Czas umykał niespodziewanie szybko, jakby nabrał przyśpieszenia. Mamy obrączki, teraz idziemy do księdza. Trochę się tego bałam, ponieważ byłam katoliczką na sztukę, nie orientowałam się w tym, jak mam się zachować, o co będzie ksiądz pytał.
                Weszliśmy razem, ksiądz wskazał nam krzesła i wypytywał o podstawowe dane. Potem poprosił Leszka żeby wyszedł i poczekał.
Leszek grzecznie wyszedł. I zaczęło się.
- Córko, czy ty go kochasz?
Zwiesiłam głowę i zaczęłam bawić się rękawiczką.
- Czy ty go dobrze znasz?
- Trochę go znam, znam i jego rodzinę.
- Wiesz, że będziesz z nim na dobre i złe do końca życia?
Nie miałam odwagi zapytać, dlaczego mnie tak wypytuje, byłam i tak zdenerwowana, a dodatkowe wiadomości mogłyby mi jednak rozjaśnić temat. Niestety, więcej nic nie powiedział.
Za chwilkę zaprosił Leszka, a mnie poprosił, żebym zaczekała na korytarzu.
                  Kiedy Leszek wyszedł po dobrej pół godzinie, był cały w nerwach.
- Co się stało, zapytałam?
- Nic, odburknął, chodźmy.
Nie było między nami wymiany myśli, oboje nie wiedzieliśmy co nas czeka, przecież byliśmy młodzi i bez jakiegokolwiek doświadczenia. 
Coś mi w tym wszystkim nie pasowało. Coś było nie tak, jednak nie widziałam tego, po prostu czułam intuicyjnie, że nie jest dobrze. 
Nie było między nami chemii, tylko oboje chcieliśmy wyrwać się ze swojego środowiska, ale zatapialiśmy się w nie coraz bardziej.
W pewnym momencie zauważyłam, że Leszek idąc ode mnie, wszedł do sklepu i kupił piwo.
Nie zauważył mnie kiedy weszłam do sklepu, więc słyszałam jak rozmawiają o mnie. 
Leszek powiedział do sprzedawczyni, że lepiej żeby się o tym nie dowiedziała.
- O czym mam się nie dowiedzieć?
Odskoczył od lady jak oparzony. 
- Nic takiego, tak sobie rozmawiamy.
Jak zwykle nie drążyłam tematu, nie umiałam walczyć o siebie, tak byłam zahukana, że w trudnych chwilach, uciekałam w płacz. Tak też było i teraz.
- Leszek ma przede mną tajemnice, okłamuje mnie i na dokładkę to piwo.
Trudno było mi się przyznać przed rodzicami do porażki, do tego, że znowu jestem do niczego i nie nadaję się nawet do tego, by mieć męża.
Płakałam długo w nocy. Rano do pracy i nie wiem co dalej mam robić.