MOJE MAŁE PIEKŁO - ROZDZIAŁ SIÓDMY

ROZDZIAŁ  7
 
Następnego dnia z samego rana poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. Byłam zmęczona do tego stopnia, że trudno było mi otworzyć oczy.
- Wstawaj, masz gości!
- Jakich gości?
- Jak to jakich, przyjechał twój mąż ze swoim ojcem.
Mama nie dawała mi zasnąć, dlatego podniosłam się i w szlafroku weszłam do kuchni, gdzie za stołem siedzieli oni.
Mój mąż poderwał się z krzesła i zaczęło się przepraszanie i zapewnianie, że już nigdy nie napije się wódki i nigdy nie będzie zachowywał się agresywnie. 
- Zapewniam cię, dodał jego ojciec, że mówi prawdę, dostał porządną nauczkę.
- Nie wiem, odpowiedziałam.
Popatrzyłam się na mamę i tatę, ale tylko usłyszałam z ust mamy; "Takiego sobie męża wybrałaś, i z takim będziesz żyła."
Była w tych słowach nutka ironii, jakby chciała powiedzieć:" A nie mówiłam".
     Pragnęłam wierzyć w te zapewnienia. Chciałam żebym nie była okłamywana. Ale życie i tak ma swoje na mnie plany.
Pojechaliśmy do męża rodzinnego domu, a tam stoły zastawione i goście za stołami, tylko czekali na nasz przyjazd. Zaczęła się zabawa. 
Ale mąż mój i jego rodzina nie ruszyli ani kieliszka, praktycznie wódki nie było na stole. 
Czułam się okropnie. Nie czułam się żoną tylko ofiarą, chciało mi się płakać, dla mnie w tym momencie Leszek był obcą osobą.
Kiedy skończyło się biesiadowanie mój mąż stwierdził, że jest zmęczony i poszedł spać. Teść biedny taki ubity poszedł do swojej sypialni. Do sprzątania zostałam ja z teściową i szwagierką.
Kiedy skończyłyśmy sprzątać był już ranek. 
- Idę spać, powiedziała szwagierka i poszła do swojego męża i dzieci. 
Teściowa wzięła wiadro, ściereczki i jak twierdziła - trzeba wydoić krowy i obrządzić obejście.
Rozejrzałam się po kuchni -  "gdzie mam się umyć?"
Nie było ani łazienki ani ubikacji. Ubikacja była na podwórku, " a gdzie wanna do kąpania?"
- Gdzie mogę się umyć, zapytałam teściową?
- A weź miskę, woda ciepła jest w garnkach, tu masz ręcznik, powiedziała podając mi go.
Czułam się okropnie, żadnej intymności, tylko pośrodku stołek z miską.
Nie przywykłam do takiego czegoś, ale cóż, trzeba było sobie poradzić.
Poszłam do pokoju, który od teraz jest naszym wspólnym mieszkaniem, i delikatnie, żeby nie zbudzić Leszka, wsunęłam się pod kołdrę. 
Leszek odruchowo pociągnął za kołdrę i zostałam bez przykrycia, ale powoli i delikatnie odzyskałam swoją część kołdry.
Od teraz zaczęło się moje życie małżeńskie.
Ponieważ w moim rodzinnym domu pracowałam tylko na polu i ze zwierzętami, dlatego nic nie umiałam zrobić jako gospodyni. Z tego też powodu zaznawałam wielu przykrości, wyśmiewania, wytykania. Zatem nic się u mnie nie zmieniło, tylko teraz bardziej bolało i dalej byłam utwierdzana w przekonaniu, że do niczego się nie nadaję.
Na dokładkę byłam przymuszana do chodzenia do kościoła, a przecież ja tego klimatu nie czułam, to było nie dla mnie.
Męczyłam się w tym małżeństwie. Mąż nie dotrzymał słowa i razem z teściem i szwagrem, często popijali. Wtedy robiły się awantury.
Pierwszy raz dostałam od męża w twarz kiedy byłam w pierwszym miesiącu ciąży.
Był to dla mnie szok. 
Długo nie mogłam się z tym pogodzić, tylko co miałam zrobić?
Do rodziców nie wrócę, bo nie wytrzymam ich " a nie mówiłam, do niczego się nie nadajesz".
Przez całą ciążę miałam ciężko, ponieważ ciąża była zagrożona i lądowałam bez przerwy w szpitalu. Chociaż tyle było dobrze, że Leszek stał się łagodniejszy i starał się nie pić, ale różnie to bywało.
- Haniu, powiedziała do mnie któregoś dnia teściowa, jak urodzisz dziecko musicie się wyprowadzić, nie zniosę płaczu dziecka, wystarczy że córka mi bez przerwy podrzuca swoich chłopaków.
- Gdzie mamy pójść?
- Leszek już szuka dla was domu do wynajęcia.
- A kto mi pomoże przy dziecku?
- To ty jesteś matką a nie ja, odparła teściowa i już jej nie było.
Kiedy mój mąż wrócił z pracy, zapytałam go, kiedy zamierzał mi o tym powiedzieć, odparł, że ustalił to z rodzicami i do tego nie byłam mu potrzebna.
Moja mama rzadko była u mnie, źle się czuła w domu rodzinnym mojego męża, dlatego nie mogłam na nią liczyć.
Czas ciąży szybko minął i po ciężkich trudach przez cztery dni bólów, urodziłam córkę, śliczną małą istotkę."